Popatrzyłem na młodą wilczycę, widząc w jej oczach pytanie, co źle zrobiłam.
– Przez to, że Twój ogon był za wysoko, widać Cię było zza kryjówki. Królik czekał na Twój ruch i był gotowy do ucieczki – wyjaśniłem cierpliwie.
– Aha… – powiedziała waderka.
– Pokażę Ci jak powinnaś polować. Chodźmy, poszukamy nowej zwierzyny. – Kiwnąłem głową na znak ruszenia w drogę.
•❅──────✧❅✦❅✧──────❅•
Prowadziłem szczeniaka w stronę Zielonych Wzgórz Fjell, gdzie nie było dużo zwierzyny, tak jak na przykład na Błoniach, jednak w porównaniu do tych równin obfitych we wszelkiej maści zwierzyny, w lesie znajdującym się w dolinie jest mnóstwo kryjówek, które pomogą mi w demonstracji. Prowadziłem Úrfearn przez leśną ścieżkę, szukając zwierzyny, która posłuży mi za przedmiot potrzebny do przeprowadzenia pokazu. Szara waderka ostrożnie podążała za mną, uważając na przeszkody na jej drodze. Początki lata są przyjemne i z początku niepozornie chłodne, lecz z czasem robią się coraz cieplejsze – z dnia na dzień temperatura skacze coraz wyżej, przez co panują upały. Na szczęście dzisiejsza pogoda dopisywała nam – Słońce co jakiś czas skrywało się za białymi obłokami chmur, rzucając nieco cienia na nasze tereny. Podniosłem głowę, chłonąc chwilę cienia. Panował dzień, przez co wtedy byłem najzwyczajniejszym wilkiem, pozbawionym mocy. Jednak zostałem odpowiednio wyszkolony na wypadek ataku wroga, kiedy ja nie będę w stanie użyć swego żywiołu. Podobnie jest z Isobel, moją siostrą, która panuje za dnia.
– Daleko jeszcze? – zapytała towarzysząca mi waderka. – Powoli robię się głodna…
Zaciągnąłem powietrze do płuc powietrze, filtrując zapachy przez nos. Wyczułem charakterystyczny, lekko piżmowy zapach zwierzyny.
– Jesteśmy na miejscu – szepnąłem. – Teraz cicho, żeby nie spłoszyć naszej ofiary.
Úr kiwnęła głową, po czym zaczęła skradać, podążając za mną. Przeszliśmy tak pewien kawałek, kiedy zauważyłem nasz cel – młodego dzika. Nie miał jeszcze kłów, lecz nie lekceważyłem go – mógł posiadać siłę dorosłego samca a bez wystających zębów był w stanie wyrządzić duże szkody. Nakazałem uczennicy zostać na miejscu a sam przystąpiłem do stworzenia zasadzki.
Okrążyłem niczego świadomego dzika, trzymając wszystko nisko – mój brzuch prawie dotykał ziemi, uszy położone przy głowie oraz nisko zawieszony ogon, będący blisko ciała. Schowałem się gęstym krzewem, lekko unosząc głowę na tyle, aby zobaczyć otoczenie. Młody knur rył w ziemi w poszukiwaniu pożywienia, zupełnie nie zwracając sobie głowy rozglądaniem się. Świetnie, mną się nie przejmuj…
Rzuciłem się z rozwartymi szczękami. Zagryzłem zęby na jego grzbiecie a pazury wbiłem głęboko w jego ciało. Zwierzę momentalnie zaczęło wierzgać i biegać, lecz ja mocno uczepiłem się jego ciała. Kilka razy uderzył nawet w gruby pień drzewa, ale ja nadal znajdowałem się na nim. W końcu po kilku minutach i kilku następnych ugryzieniach dzik padł, a ja zawołałem Úrfearn. Waderka przybiegła, patrząc głodno na świeże mięso z dzika.
– Kiedy zjemy, znajdziemy jakiegoś mniejszego zwierza i spróbujesz go upolować – powiedziałem, po czym zacząłem jeść. Sam byłem nieco głodny, tak więc szybko zjadłem swój przydział. Kiedy szczeniak skończył jeść, czknął, na co zareagowałem śmiechem. Szczeniaki są urocze… – pomyślałem, po czym nakazałem iść, w poszukiwaniu nowej ofiary, tym razem dla mojej uczennicy.
•❅──────✧❅✦❅✧──────❅•
– Pamiętaj, co ci mówiłem. Teraz idź.
Úrfearn zaczęła się skradać, mając na oku niewielkiego królika. Zajęczak stał spokojnie, obmywając swoje futerko, jednak nawet na najmniejszy szelest zaprzestał czynności i bacznie obserwował otoczenie. Gdy upewnił się, że ewentualne zagrożenie minęło, znów wracał do swojej toalety. Dla młodej mogło to być spore wyzwanie, jednak wierzyłem, że jej się uda. Postępowała niemal identycznie jak ja, kiedy polowałem na tego dzika – skradała się bardzo nisko i stara się zostać niezauważona. Królik w pewnym monecie ponownie zaprzestał mycia swojego futerka. Waderka postanowiła wykorzystać moment, w którym ofiara była zwrócona do niej tyłem. Wyskoczyła i już prawie zacisnęła na nim swoje szczęki, kiedy kątem oka dostrzegł ruch, po czym zaczął uciekać. Młoda waderka ruszyła za nim w pościg. Ja pobiegłem za nimi dopiero po dłuższej chwili, kiedy Úrfearn nie wracała. Przyłożyłem nos do ziemi i zacząłem węszyć za znajomą wonią. Udało mi się ją uchwycić, lecz po kilkuset metrach zapach znikł.
Zupełnie jak Úrfearn.
Úrfearn? Gdzie Cię wcięło? xD
Brak komentarzy
Prześlij komentarz