Pora roku:

Pora roku: Początek Zimy.
Jeśli śnieg utrzymuje się dłużej niż kilka dni, możemy zacząć mówić o początku zimy. Temperatura powietrza jest coraz niższa, należy uważać na poranne przymrozki. Cienka warstwa śniegu przyjemnie skrzypi na każdym kroku lecz aura nie zachęca do wyjścia – cały czas jest pochmurnie i pada, czy to deszcz czy to śnieg. Życie w lesie zamarło na czas zimy – jedynie kilka gatunków zwierząt, nie udających się w cieplejsze rejony, zostały wśród gołych drzew, żyjąc jak gdyby nigdy nic. Nawet niektóre niebezpieczne stworzenia, nawet te z Djevelskogu, ograniczyły swoją aktywność, co nie znaczy, że należy tracić czujność. Nie zaleca się wycieczki w wysokie góry, nawet skrzydlatym wilkom, ze względu na ryzyko zejścia lawiny i silne, północne fronty powietrza niosące masę zimnego powietrza.

Menu pionowe i populacja (na samym dole)

Informacje
Oficjalna data otwarcia: 08.03.2021

POPULACJA: 9
W tym NPC: 3

Wadery (♀): 5
Basiory (♂): 4
Szczenięta: 0

LICZBA ZMARŁYCH WILKÓW: 0
LICZBA PAR: 0

Następne postarzenie: 21-23.02.22

czwartek, 29 kwietnia 2021

Brak komentarzy

Przerwa

 Kochani!

Jako że kwiecień i maj to miesiące braku czasu ze względu na np naukę, zamrażamy bloga do czasu końca egzaminów. Gdy tylko minie ten czas, a Wy będziecie mieli więcej czasu na pisanie opowiadań i uczestnictwo w życiu Klanu, blog wystartuje ponownie. Prawdopodobnie w tym czasie ukaże się nowy szablon! 

Powodzenia z egzaminami!

Administratorka Klanu Wilczej Paszczy - Sali 

środa, 28 kwietnia 2021

Brak komentarzy

Odchodzi

 Powód: Brak czasu i wycofanie się z blogosfery. 

Laurent Shanza
3 lata | Wojownik | Feyre#3334 | noor.nowicka11@gmail.com
KARTA POSTACI

Będziemy tęsknić! 

niedziela, 18 kwietnia 2021

Brak komentarzy

Od Antilli cd Yaarena "Śnieżny Onyks"



– Nie wiem czy jeszcze jakieś rośnie o tej porze… – przyznałam szczerze, instynktownie czując jak zbliża się wiosna. Nadal jednak leżały gdzieniegdzie hałdy śniegu, powoli rozpływającego się w ciepłych promieniach słońca. Do owej wiosny brakuje jeszcze trochę czasu.

– No tak, przecież jest jeszcze zima… – przyznał, subtelnie śmiejąc się. Przekrzywiłam głowę, przyglądając się nieznajomemu wilkowi, który przedstawił się imieniem Yareen. Z pozoru niby zwykły basior o białym futrze oraz dużej posturze. Jednak coś mi nie dawało spokoju… Podeszłam powoli w jego stronę, ostrożnie stawiając kroki w mokrym, skrzypiącym puchu. Skierował swój łeb w moim kierunku ale wydawało się, że kieruje się słuchem a nie wzrokiem. Skupiłam się na jego oczach.

Oczy wilka wydawały się nieobecne i patrzyły gdzieś w dal, jakby widziały jakiś cudowny krajobraz. Poza tym ich kolor również mnie intrygowały – tęczówki oraz źrenice były błękitne niczym północne, bezchmurne niebo. W tej chwili pomyślałam, że jest on być może ślepy, co potwierdzały moje obserwacje. Nie ośmieliłam się jednak zapytać go o to na głos, ponieważ wydawało mi się to nie na miejscu.

– Niemniej jednak może w głębi lasu Lysskog będzie to zioło… – powiedziałam, odwracając się tyłem do wilka, po czym ruszyłam w głąb zaczarowanego lasu. Obejrzałam się za siebie, aby sprawdzić, czy basior podąża moim tropem. Szedł powoli, trzymając pewien dystans. Podobało mi się to, ponieważ nie wchodził w moją przestrzeń prywatną oraz, w razie potrzeby – skraca czas mojej reakcji na ewentualny atak ze strony Yareena. Nie wydawał się być wrogo nastawiony ale wolałam dmuchać na zimne. Mógł być uśpionym szpiegiem lub zabójcą… Czasami sama siebie uważałam za paranoiczkę ale tym razem mogłam mieć rację. Nawet jeśli udaje ślepego, to doskonale się maskuje oraz jest bardzo wiarygodny. Ostrożnie zerkałam na niego kątem oka, uważnie obserwując jego mowę ciała. Szedł za mną lecz jego nadal były takie… nieobecne. Kręcił głową, jakby widział wszystko dookoła ale jednak nie do końca…

"Zaczynam wariować…" – pomyślałam smętnie, schylając głowę przed zwalonym pniem dębu. Natura podległa bogini Innhild rządziła się własnymi prawami, które należy traktować z należytym szacunkiem dla Najwyższej Łowczyni oraz opiekunki flory i fauny. Niezależnie jednak czy inni czy ja sama uważam się za wariatkę, nadal będę chciała zachować czujność, niezależnie jak bardzo ekstrawagancko przy tym wyglądam. Szliśmy powoli wzdłuż dosyć dużego strumyka, szukając jaskółczego ziela. Nagle usłyszałam znajomy dźwięk – połączenie klekotania bociana z wysokim głosikiem słowika.

– Co to było? – zapytał Yareen. Chwilowo zapomniałam, że miałam towarzystwo ze sobą.

Przed nami pojawił się Fyod – jeden z Ånd zwanymi też duchami lasu. Jakiś czas temu spotkałam go w małych kłopotach. Pomogłam mu a Fyod w podziękowaniu podarował mi rzadkie ziele, którego właśnie potrzebowałam. Po tym spotkaniu udałam się do Agnara, aby dowiedzieć się nieco więcej o tych duchach. Wilk wytłumaczył mi kim są oraz jakie obowiązki pełnią wobec ochrony puszcz, które zamieszkują. Od tamtej pory, gdy wchodziłam na teren lasu Lysskog często przychodził się przywitać a czasami pomagał mi znaleźć odpowiednie rośliny. Nie za dobrze rozumiałam jego mowę, lecz wiem, że on doskonale zna nasz język. Tak przynajmniej twierdził Alfa. Fyod wyciągnął coś w rodzaju ręki w moim kierunku i potrząsnął moja prawą łapą na przywitanie.

– Nie ma czego się bać. To Ånd – duch broniący lasu przed intruzami – wyjaśniłam, kiedy przywitałam się z strażnikiem.

– Aha – Yareen podszedł powoli, wysoko unosząc pysk i węsząc w powietrzu. Zerwał się delikatny wietrzyk powodując u mnie dreszcz na grzbiecie.

– Przepraszam, nie chciałem… – powiedział basior a podmuchy powietrza ustały. – Moje oczy są ślepe ale jestem w stanie postrzegać świat przy pomocy mojego żywiołu.

– Jest nim powietrze, tak? – spytałam. "Czyli jednak jest ślepy…" – pomyślałam. Basior kiwnął głową na znak potwierdzenia. Spojrzałam na Ducha Lasu i spytałam go, czy zna on miejsce, gdzie rosną jeszcze jaskółcze ziela. Istota zbudowana z drewna oraz roślin wskazała swoją kończyną, kierując nas ścieżką na północny zachód. Podziękowałam, po czym zaczęłam podążać wskazaną przed Ånda drogą. Śnieżnobiały wilk nadal podążał za mną w milczeniu. Po kilku minutach znalazłam kępkę rośliny o żółtych kwiatach, tak jak mówił wilk.

– To chyba te ziele, którego szukałeś… – powiedziałam, podchodząc do ziela. Zebrałam je, chowając raz do swojej sakwy a raz do sakwy Yareena. Już miałam wziąć ostatni kwiat, kiedy usłyszałam kolejny dźwięk ze strony Duchów Lasu. Ten nie było sygnałem powitalnym lecz alarmującym. Nagle przed oczami przeleciał mi Fyod, biegnąc w stronę zachodniej części buszu a za nim gromadka leśnych zwierzątek – tych zwykłych jak i magicznych. Basior spojrzał na mnie z pytającym wyrazem pyska.

– Coś się dzieje z lasem – powiedziałam i ruszyłam za biegnącym stworzeniem.


(Yareen? Palimy jakąś trawkę? xD)

wtorek, 6 kwietnia 2021

Brak komentarzy

Od Yareen'a Cd. Antilii ,,Śnieżny Onyx''

Wszędzie i ciągle ciemność. Moje oczy do niczego się nie nadawały. Równie dobrze mogłem ich nie mieć, jakbym miał puste oczodoły nie czułbym różnicy. Jedyne, na czym mogłem polegać, to na innych zmysłach i na powietrzu. Co by się stało, gdyby zanikł? To nie możliwe. Bez niego wszyscy by umarli, w końcu to w powietrzu istnieje tlen. O to nie musiałem się martwić, wiedziałem, że zawsze będę „widział powietrzem”. Tak jak teraz, kiedy przechadzałem się po nowych terenach, pełnych magicznych roślin. Pandora dokładnie mi wyjaśniła, jak dojść do tego lasu, którego nazwy nie pamiętałem. Miałem jej przynieść kilka ziół, jeśli uda mi się je znaleźć. Skupiłem się więc na szukanie ich po węchu, a czasami przez powietrze. Szukałem mocą delikatnych i małych roślinek, a gdy przy nich byłem, sprawdzałem węchem. Niestety wiele z nich była podobna, dlatego mogłem mieć w torbie więcej ziół, niż chciała. To nie był problem z jej mocą zatrzymywania życia roślin, mogły one być świeże, dopóki magia na nich istniała – czyli dopóki żyła Pandora.
Użyłem znowu mocy, by znaleźć jakąś roślinę, kiedy wyczułem z jej pomocą jakieś zwierzę. Prawdopodobnie był to wilk, chociaż rozmiarem pasował mi też do roślinożercy. Ruszyłem w tamtą stronę z ciekawości, aż w końcu wyczułem delikatną woń wilka. Gdy byłem już wystarczająco blisko jegomościa, odezwałem się:

- Jesteś z tej watahy? – przez moment obca osoba się nie odzywała, przez co zacząłem wątpić, że ona tu była.

- Tak. A ty? – pokiwałem głową, kierując łeb w stronę jej głosu.

- Od jakichś dwóch dni.

- Jesteś tutaj na spacerze, czy…? – zadała kolejne pytanie.

- Szukam ziół – ogonem poruszyłem torbę, wiszącą z boku.

- Jesteś zielarzem?

- Można tak powiedzieć. Pomagam przyjaciółce, dołączyła razem ze mną – wyjaśniłem. – Tak właściwie, to się nie przedstawiłem. Yareen.

- Antilla – odparła samica.

- Nie wiem, czy znasz się na ziołach, ale nie widziałaś gdzieś może Jaskółczego ziela? Mały z żółtymi kwiatkami.
<Antilla? Wiem, nudne>
Brak komentarzy

Od Yareen'a ,,Aucuba''

Roztopy. Jak ja ich nie cierpiałem. Łapy ślizgały się na stopionym śniegu, albo mokrym błocie. W powietrzu czułem słodki zapach nadchodzącej wiosny, mieszającej się z mroźnym wiatrem, który szczypał mnie w nos. Czy były tego dnia jakieś pozytywy? Chyba tylko fakt, że Pandora obudziła się z niewiarygodnie dobrym humorem, ponieważ wczoraj usłyszała o jakiejś watasze. Na pytanie, co nas to obchodzi, trochę się posprzeczaliśmy. Szczerze powiedziawszy, nie miałem ochoty nigdzie dołączać. Było mi dobrze dotychczas, czy warto było coś zmieniać? Skoro jeszcze nie utopiłem się w żadnej rzece, to znaczy, że można w ten sposób żyć. Mimo tego Pandora nalegała, a ja jako "posłuszny wychowanek" (czasami lubiła używać tego określenia, aby wpłynąć na mnie), ruszyłem za nią. Dowiedziała się, że to całkiem nie daleko na północ od naszego tymczasowego noclegu. Droga nie była długa, chociaż dla mnie okropnie się dłużyła przez niechęć i brak wiary, że ten dzień skończy się dobrze. Miałem wrażenie, że nie przyjmą nas z otwartymi ramionami, prędzej wypłoszą, jeśli po drodze nie zjedzą.- Skąd u ciebie takie negatywne nastawienie - zapytała podczas podróży, na co tylko wzruszyłem ramionami. - Znowu miałeś koszmar - westchnęła. Dobrze wiedziała, jak wpływają na mnie sny.
- Dzisiaj spadłem z klifu i jak zahaczyłem o jakąś gałąź, to się powiesiłem - powiedziałem spokojnie, jakbym mówił o pogodzie.
- Jak znajdę arcydzięgiela to zrobię ci z niego lek - jedynie pokiwałem głową. Dalszą drogę przebyliśmy w ciszy.
Wszędzie rozciągał się las. Bardzo przyjemnie w nim pachniało, ponieważ śnieg tutaj całkowicie zniknął i było nieco cieplej. W powietrzu unosił się zapach zwierzyny, a konkretnie to królika. Miałem ochotę go spróbować złapać, ale nie wypadało tego robić na czyichś terenach. Nagle wyczułem czyjś ruch.
- Na zachód, jeśli chcesz kogoś znaleźć - powiedziałem, po czym zmieniliśmy kierunek ruchu. W końcu ostry zapach obcego basiora był na tyle wyczuwalny, że się zatrzymałem i tylko spojrzałem przed siebie w nicość.
- Co czujesz?
- Kim jesteście? - usłyszałem niski głos i zwróciłem się w jego kierunku.
- Zwykłymi wędrowcami - rozmową zajęła się Pandora, ja tylko słuchałem.
- Czego tu szukacie?
- Wpierw chciałam panu coś podarować - sięgnęła pyskiem do torby, po czym wyciągnęła z niej zieloną gałązkę z liśćmi.
- Gałązkę? - zapytał niepewnie, obserwując podarunek. Samica położyła go przed jego łapami i szeroko się uśmiechnęła. Czasami zapominała, że nie wszyscy wiedzą o roślinach tyle, co ona.
- To gałązka z drzewa Aucuba. Przynosi szczęście i chroni przed chorobami. Jeśli położysz ją blisko wejścia do swej groty, źli czarnoksiężnicy stracą trochę swej mocy - wyjaśniłem za nią, gdyż wiedziałem, że ona tego nie zrobi.
- A dzięki mnie będzie wiecznie zielona i nie uschnie - dodała Pandora. Alfa przyjął więc podarunek, dzięki czemu wysłuchał do końca moją przyjaciółkę. Kto by pomyślał, że basior nas przyjmie, a my zyskamy nowy dom.
Brak komentarzy

Powitajmy Yareen'a!

 

,,Czasami głuchy lepiej słucha, a ślepy więcej widzi, niż zdrowy.''

WŁAŚCICIEL: Pande.#5497 | as_pande.monium@wp.pl
IMIĘ: Yareen
WIEK: 6 lat
OPIS FIZYCZNY: Dobrze zbudowany wilk o ciężkich i dużych łapach oraz szerokiej klatce piersiowej. Ma grube, miękkie futro w kolorze śniegu, z zakończonymi czarnymi końcówkami gdzieniegdzie - przez co czasem jest opisywany jako ciapowaty. Charakteryzuje się błękitnymi, szklanymi oczami, które trochę różnią się od innych. Basior jest ślepy od małego, dlatego jego źrenice są słabo widoczne, a czasami zlewają się z błękitną tęczówką. Ma na ciele kilka blizn, nabytych przypadkiem i przykrytych już futrem. Często może chodzić ubrudzony ziemią i kurzem, albo mieć w futrze jakieś liście i patyki, ponieważ tego nie widzi.
OSOBOWOŚĆ: Używa bardzo miłych zwrotów podczas rozmów i wydaje się być przyjazną osobą. Chociaż wyraz jego twarzy prawie zawsze pozostaje taki sam, czyli obojętny, jakby nie czuły, w pewien sposób drażni on innych. Jest ogółem bardzo przyjazny, pomaga innym i ich szanuję, jednak wymaga tego ze wzajemnością. Ma do ciebie taki sam stosunek, jaki ty masz do niego. Gdy kogoś polubi, bardzo mu na nim zależy. Jednak jest bardzo ostrożny w wyborze przyjaciół. Nikogo nie odrzuca na początku, jak i do siebie nikogo nie przyjmuje. Każdego chce poznać jak najlepiej. Pomimo, że jego pysk nie ma innego wyrazu twarzy, niż obojętność, czy znudzenie, to nie znaczy, że jest oschły. Bardzo często wilki nie wiedzą czy jest szczery, czy sobie po prostu żartuje. Jego twarz może być obojętna, a jednak może powiedzieć, że ci współczuje. Trzeba jednak zaznaczyć, że kiedy już się z kimś zaprzyjaźni, potrafi się uśmiechnąć. Nie robi tego przy obcych, ponieważ gdy był mały, nikomu nie chciał pokazywać, jak bardzo nie podoba mu się swoje życie, przez co przestał okazywać jakiekolwiek emocje. Potrafi się przyznać do błędu, czy wziąć na siebie odpowiedzialność. Należy do tych wilków, które przejmują się bardziej stanem czyimś, niż swoim, jednak on ma w głowie nie tylko zdrowie kogoś innego. Owszem, pierwsze miejsce ma mu osoba bliska, jednak potem jest on i o siebie też dba. Obserwator – nie wtrąca się, gdy nikt o to go nie poprosi. Nie jest wścibski, bo sam nienawidzi takich wilków. Plotkarzami gardzi, a tym bardziej kłamcami i oszustami. On sam nigdy nie rzucił słów na wiatr. Nie prosi nikogo o pomoc, woli zrobić coś sam. Najbardziej nienawidzi, kiedy ktoś lituje się nad nim z powodu kalectwa - ale to nie znaczy, że czasami tego nie wykorzysta, w końcu trzeba sobie jakoś radzić.
ŻYWIOŁ: Powietrze
MOCE:
  • Lewitacja/bieganie w powietrzu. Krótko mówiąc, może się przemieszczać nad ziemią. Nie rosną mu jednak skrzydła, przez co to bardziej wygląda, jakby biegł. Na razie nie jest w stanie biegać za wysoko, wie jednak, że kiedy już opanuje tą moc, im będzie wyżej, tym będzie szybszy - jak wiatr. Im wyżej, tym mocniejszy.
  • Czasami gdy traci nad sobą panowanie, z jego ciała wydobywa się powietrzna eksplozja, która działa podobnie jak uderzenie falą, wszystko, co jest w jej zasięgu, zostaje odepchnięte i na moment oszołomione;
  • Potrafi zatrzymać rzeczy martwe w powietrzu, jak np. krople deszczu, liście, pył;
  • Może przekazywać informacje przez wiatr na bardzo duże odległości, musi jednak wiedzieć, gdzie osoba się znajduje;
  • Widzi przez powietrze. Jest w stanie "zobaczyć" (a raczej wyczuć) istoty żywe i wszystko, co może się poruszyć, rozwinąć. Wyczuwa wtedy poruszenie w powietrzu, dzięki któremu jest w stanie określić położenie jakiegoś obiektu (dla przykładu zobaczy wilka, bo żyje, drzewo, bo rośnie, ale skały już nie zobaczy - chyba, że tego typu przedmioty zostaną przez coś poruszone). Mimo, że potrafi określić położenie, ma trudności z opisaniem, co to jest. Może pomylić królika z wilkiem (w tym pomaga mu węch), albo krzak z drzewem;
PARTNER: Brak
ZAUROCZENIE: Brak
RODZINA: Pamięta, że kiedyś kogoś miał. Nigdy ich nie zobaczył, bo od małego był ślepy, ale pamięta zapach i głos rodziców. Niestety są to słabe wspomnienia, bo matka szybko zmarła na jakąś chorobę, a ojciec oddał go pod opiekę babci. Prawdopodobnie nie był w stanie się zająć małym po utracie ukochanej osoby, a potem już nie wrócił. Babcia szybko straciła nim zainteresowanie, dlatego można powiedzieć, że wychowała go ciotka - młodsza o kilkanaście lat siostra jego ojca, która zajęła się nim mając tylko trzy lata. Miała po prostu za miękkie serce, aby pozwolić ślepemu szczeniakowi wałęsać się samotnie po lesie. Ją pamięta bardzo dobrze, a nawet utrzymuje z nią kontakty, w końcu jest niewiele starsza od niego. Pandora, bo tak nazywa się wadera, jest jego opiekunką i przyjaciółką.
STANOWISKO: Zielarz (a raczej pomocnik Pandory, która jest zielarką)
PATRON: Egir
HISTORIA: Przyszedł na świat jako pierwsze szczenię kochającej się pary, która od wielu lat starała się o szczenięta. Kiedy w końcu ono nadeszło, na wierzch wyszła nieuleczalna choroba, która pochłaniała jego matkę każdego dnia. Gdy minęło raptem pół roku, samica zmarła. Ojciec, który nie potrafił się pogodzić z jej śmiercią, stwierdził, że gdyby szczeniak się nie narodził, wadera dalej by żyła, dlatego oddał malucha pod opiekę swojej matki i odszedł. Niestety nie przedyskutowawszy tego ze starszą wilczycą, szczeniak szybko został pozostawiony sam sobie w lesie - tak było najprościej pozbyć się problemu. Przed śmiercią uratowała go młodsza siostra ojca, która usłyszawszy o swoim bratanku, mając tylko trzy lata, wzięła go pod swoje skrzydła. Wychowała go jak swojego młodszego brata i razem z nim podróżowała po świecie. W tym czasie samiec nauczył się żyć ze ślepotą i chociaż w stu procentach jej nie zaakceptował, stara się żyć dalej jak normalny wilk. Kiedy udało im się znaleźć nowy, potencjalny dom, oboje postanowili zaryzykować i tutaj zostać.
CIEKAWOSTKI:
  • Sny często wpływają na jego samopoczucie, ponieważ są niewiarygodnie realne. I najczęściej w nich umiera;
  • Ma uczulenie na mięso bawoła;
  • Nie przepada za rybami;
  • Kiedy jest zmęczony i chce użyć mocy, powietrze jakie wytwarza staje się fioletowe. Okazuje się, że jest o wiele niebezpieczniejsze niż te zwykłe, bo jest trujące, jednak działa ono także na samego Yareen'a oraz odbiera mu bardzo dużo siły;
  • Marzy, by zobaczyć gwiazdy, ponieważ Pandora bardzo często je opisuje; 

MANA: 1000 many.
POSIADANE MODLITWY: 
POSIADANE PRZEDMIOTY DO UŻYCIA: Mięso z Odyńca x1, Księżycowy Pył x1
POSIADANE PRZEDMIOTY OFIARNE: Kamienie Szlachetne x1, Perły z Południowego Wybrzeża x1
INNE ZDJĘCIA:

niedziela, 4 kwietnia 2021

Brak komentarzy

Święta Wielkiej Nocy!


Administracja życzy wam Wszystkim zdrowych i pogodnych Świąt Wielkiej Nocy!

Przełom marca i kwietnia wśród wikingów był czasem czczenia słońca i wiosny. Świętowano powrót słonecznego światła, które symbolizowało ponowne narodziny przyrody do życia i zwiastowało obfite plony. Wyznaczanie wszystkich świąt było wówczas silnie związanie z cyklem natury. Elementy, które nieodłącznie kojarzą nam się z Wielkanocą, to jajka, kurczaki, zające/króliki, chleb i sól. Jajka są symbolem początku życia, które dopiero się rozwinie. Kurczę było symbolem młodości, czyli inaczej mówiąc, wiosny życia. Zając/królik jest symbolem płodności, chleb z solą jest traktowany jako podstawa wszystkich pokarmów, czyli jedzenie, bez którego życie jest prawie niemożliwe.

Cieszmy się więc nie tylko Świętami, ale także nadejściem wiosny!
Administratorka Klanu Wilczej Paszczy - Sali