,,A kto umarł, ten nie żyje.''
WŁAŚCICIEL: Feyre#3334 | noor.nowicka11@gmail.com
IMIĘ: Laurent Shanza
WIEK: 3 lata
OPIS FIZYCZNY: Laurent jest wysokim basiorem o twardym karku, którego szyja tonie pod karminową warstwą bujnej, sterczącej grzywy. Łeb ma szczupły, kształtny a uszy długie, ostro zakończone. Podniebienie jak i opuszki przednich łap ma usłane bielą, która znacznie wyróżnia się wśród ciemniejszych odcieni jego ciała i nadaje mu zarazem choć trochę dostojności. O futro lubi dbać, ale zarazem nie znosi, gdy ktoś narusza jego przestrzeń osobistą i pcha łapska w jego stronę, nawet podczas nielicznych zabiegów pielęgnacyjnych, o które sam poprosił. Całkiem nieźle rozwinięte mięśnie oblepione są krótką, całkiem przyjemną w dotyku szczeciną, której kolory odnajdują się w przedziałach kaskadowych odcieni czerwieni. Nie ma jakoś przesadnie widocznej muskulatury, ale swoją siłę jest w stanie udowodnić w praktyce. Kolor ślepi zaś ma stalowoszary, spoglądający na wszystkich ostrożnym i dość kalkulującym spojrzeniem, jakoby chcąc wiedzieć wszystko, co się wokół niego dzieje. Wyraz jego pyska jest zwyczajowo obojętny bądź przyprószony nutą irytacji. Laurenty jest pewny swych czynów i decyzji, mając świadomość, że w razie czego może poprzeć je swym wyglądem czy wskoczeniem do ewentualnej potyczki. Basior chadza z głową lekko zniżoną, a kroki stawia wysokie i energiczne. Bije od niego energia i chęć do działania.
OSOBOWOŚĆ: Aby dobrze opisać charakter i zachowanie Laurenta nie potrzeba aż tak wielu słów, jakby się mogło z początku wydawać. Może nie wygląda, ale wystarczy zwykłe ''hulaka'' i ''pieprzona cholera''. Z nielicznych pozytywów możemy natomiast wyciągnąć fakt, iż ceni sobie prawdomówność i nie uważa, by krzywdzenie słabszych od siebie było drogą do szczęścia. Basior nienawidzi zobowiązań i ucieka od wszystkiego, co mogłoby ukrócić jego smycz nieograniczonej wolności. Musi mieć poczucie swobody; inaczej będzie się czuł tłamszony i przyduszany życiem codziennym, nieważne, jakie by ono nie było. Nie uznawane są też przez niego tak zwane ogólnie przyjęte zasady moralne, które uważa za przysłowiowy stek bzdur. Jedynymi respektowanymi przez niego regułami są te jego własne – tychże zasad przestrzega zaś z bojaźnią i samoistnym lękiem. Boi się bowiem, że bez nich stoczy się jeszcze niżej. Cechuje go racjonalne i dość logiczne podejście do wszelakich spraw, nawet tych, gdzie trzeba wykazać się jakąś dozą głębszej empatii. Niekiedy więc brak mu wyczucia.
Laurent do każdego podchodzi z jego zwyczajowym spokojem, wręcz niekiedy obojętnością. Nie oznacza to jednak, że nie byłby się w stanie przywiązać się do kogoś. Potrzebuje po prostu nieco więcej czasu, by oswoić się z samą obecnością obcego człowieka wokół niego. Z nawiązywaniem kontaktów nie ma większych problemów; nie jest dla niego trudem dosiąść się do kogoś i rozpocząć rozmowę na jakikolwiek temat – jego łagodna uroda dodatkowo ułatwia mu takowe zadanie. Dla prawdziwych towarzyszy jest w stanie wiele znieść czy wywalczyć, mając ich cierpiące oblicza przed oczyma. Wbrew pozorom i powierzchownym braku zainteresowania innymi, ogląda się niekiedy za przyjaciółmi czy rodziną. Wywiera na niego silny wpływ dość powszechnie znana w psychologi zasada wzajemności – jeśli ty mnie uratowałeś, to i ja jestem ci to winny. I dość analogicznie, skoro byłeś w stanie mnie urazić, bez wahania mogę to zrobić też ja. Jeśli chodzi zaś o poczucie własnej wartości, to Laurent już dawno odpycha je od siebie i zastępuje ryzykownymi doznaniami. Można by powiedzieć, że adrenalina koi jego zamotany stan psychiczny; to w niej topi wszystkie swe rozterki czy problemy. Swoją osobę traktuje jak rzecz bierną i raczej nie próbuje nad sobą pracować, podtrzymując utarte schematy. W tym aspekcie jest dość przewidywalny; znając go dość długo, jesteś w stanie wykalkulować część jego zachowań.OSOBOWOŚĆ: Aby dobrze opisać charakter i zachowanie Laurenta nie potrzeba aż tak wielu słów, jakby się mogło z początku wydawać. Może nie wygląda, ale wystarczy zwykłe ''hulaka'' i ''pieprzona cholera''. Z nielicznych pozytywów możemy natomiast wyciągnąć fakt, iż ceni sobie prawdomówność i nie uważa, by krzywdzenie słabszych od siebie było drogą do szczęścia. Basior nienawidzi zobowiązań i ucieka od wszystkiego, co mogłoby ukrócić jego smycz nieograniczonej wolności. Musi mieć poczucie swobody; inaczej będzie się czuł tłamszony i przyduszany życiem codziennym, nieważne, jakie by ono nie było. Nie uznawane są też przez niego tak zwane ogólnie przyjęte zasady moralne, które uważa za przysłowiowy stek bzdur. Jedynymi respektowanymi przez niego regułami są te jego własne – tychże zasad przestrzega zaś z bojaźnią i samoistnym lękiem. Boi się bowiem, że bez nich stoczy się jeszcze niżej. Cechuje go racjonalne i dość logiczne podejście do wszelakich spraw, nawet tych, gdzie trzeba wykazać się jakąś dozą głębszej empatii. Niekiedy więc brak mu wyczucia.
Basior nieustannie goni za mocnymi wrażeniami, okraszonymi dodatkowo toną adrenaliny. Przygodą. Osobliwościami odpychającymi nudne dnie. Laurenty po prostu chce czuć, że żyje a nazwanie go domatorem jest dla niego obelgą najwyższej rangi. Wstaje pierwszy i do posłania wskakuje ostatni, o ile w ogóle uda się komuś zaciągnąć go i siłą zmusić do zmrużenia oczu. Zazwyczaj drzemie o różnych porach i dogodnych momentach, nie tracąc czasu na życiodajny letarg, uważany przez niego za beznadziejny przypadek braku finezji w harmonogramie nocy. Wilk jest odważny i choć niekiedy stoi na granicy debilnej i bezsensownej brawury, nie daje po sobie tego poznać, jakby zależeć od tego miał cały jego honor. Ciężko jest mu pracować w większej grupie, ale ku chwalebnej pespektywie osiągnięcia celu jest w stanie niekiedy podporządkować się czyimś słowom czy zaleceniom. Nie robi jednak tego chętnie i strzela czasami fochy, wyzywając na czym świat stoi.
ŻYWIOŁ: Ogień
MOCE:
Pożoga - Laurenty jest w stanie w ciągu ułamku sekundy rozpalić teren wokół niego bądź skierować płomienie w konkretny cel. Czyni to bez większego trudu, sterując pożogą własnym umysłem. Zakres jego bezpośrednich działań sięga aż pięciu czy niekiedy i sześciu metrów, w zależności od energii i skupienia. On sam jest zaś odporny na wszelakie działanie ognia i choć czuje okropny ból poparzeń, gdy takowych dozna, jego skóra nie zwęgla się w najmniejszym stopniu. Ceną za używanie tej mocy w dowolnych ilościach jest jednak natarczywe strzykanie w kręgosłupie. Jakimś cudem, zawsze po jej użyciu, niemiłosiernie Laurenta uwierają własne plecy. I choć większych pożarów nie potrafi gasić, poradzi sobie z płomykiem świecy.Zimne ognie - wilk może przywołać płomień dowolnej barwy. Nie przydaje się to jakoś szczególnie w walce, ale dzięki tej umiejętności może z łatwością odwrócić czyjąś uwagę bądź nawet chwilowo oślepić przeciwnika. W końcu wybuch białawych z wnętrza pyska nie brzmi aż tak źle, prawda?
Pociski - mając w zasięgu swej podrzędnej mocy pewną ilość piachu bądź suchej ziemi z przewagą kwarcu, jest w stanie z pomocą ognia utworzyć szkliste pociski i skierować je w dowolne kierunki. Gorące kawałki szkła o ostrej fakturze sieją postrach wśród ewentualnego przeciwnika, w szczególności, gdy ten w swych zasobach nie posiada żadnego pancerza bądź ochrony. Zazwyczaj celuje w słabiej chronione miejsca, między innymi w oczodoły, szyje bądź niekiedy nawet krocza. Użycie tej mocy wymaga od Laurenta ogromnych pokładów sił jak i skupienia, więc korzysta z niej stosunkowo rzadko. Miewa po niej migreny, ale ma świadomość, że jest to jego jedna z najskuteczniejszych ofensyw.
PARTNER: Brak
ZAUROCZENIE: Brak
RODZINA:
Benjamin Shanza - kochany braciszek, który wobec Laurenta pała nienawiścią czystszą od wódki. Gdy się spotykają, to jedynym pragnieniem Laurenta jest to, by Benjamin nie rzucił mu się do gardła. A znając jego porywczość, jest to całkiem możliwe.
Alexy Shanza – najmłodszy, ale zarazem najsilniejszy z całej trójki rodzeństwa. Swym opanowaniem znacznie przewyższa resztę, więc pełni najczęściej rolę mediatora podczas wszelakich spotkań rodzinnych, gotowy wpieprzyć każdemu, kto wyjdzie przed szereg swym debilnym zachowaniem. W porównaniu do Benjamina, nie ma Laurentemu za złe tego, co ich skłóciło te kilkadziesiąt lat temu. Jest też wobec niego nastawiony dość przyjaźnie; gotowy zawsze zbesztać za głupotę lub wspomóc dobrym słowem. Wbrew pozorom, po śmierci matki i ojca, to niekiedy on opiekuje się starszym Laurentem, a nie na odwrót, jak być raczej powinno.
Alexy Shanza – najmłodszy, ale zarazem najsilniejszy z całej trójki rodzeństwa. Swym opanowaniem znacznie przewyższa resztę, więc pełni najczęściej rolę mediatora podczas wszelakich spotkań rodzinnych, gotowy wpieprzyć każdemu, kto wyjdzie przed szereg swym debilnym zachowaniem. W porównaniu do Benjamina, nie ma Laurentemu za złe tego, co ich skłóciło te kilkadziesiąt lat temu. Jest też wobec niego nastawiony dość przyjaźnie; gotowy zawsze zbesztać za głupotę lub wspomóc dobrym słowem. Wbrew pozorom, po śmierci matki i ojca, to niekiedy on opiekuje się starszym Laurentem, a nie na odwrót, jak być raczej powinno.
STANOWISKO: Wojownik
PATRON: Arnora i Fenrir
HISTORIA: Wilczak wychował się w stadzie otulonym peryferią, umiejscowionym w okolicach ukrytych przed obcymi spojrzeniami. Trzymali się lasu, a las trzymał się ich. Przypominali bardziej dzikich i nierozgarniętych wariatów niż cywilizowanych wilków, ale wypracowali sobie skuteczny system przetrwania. Laurent nie wspomina swojego dzieciństwa jakoś szczególnie przyjemnie, ale ma zarazem świadomość, że niektórzy mieli znacznie gorszą przeszłość. On miał przynajmniej wokół siebie przychylnych sobie towarzyszy i siłę małej społeczności, która potrafiłaby znieść niejedno brzemię. Trzymał się więc swojego stada do momentu, kiedy jego rodzice nie opuścili tego świata ze zwyczajnej starości – matka nie doświadczyła bowiem przywileju nieśmiertelności, a ojciec nękany wszelakimi chorobami, poddał się w końcu i zmarł pod naporem zwykłej gorączki. Laurenty, Benjamin i Alexy żyli jeszcze przez rok między swymi dawnymi towarzyszami, ale każdemu z nich czegoś brakowało. Dość już mieli monotonii i żarliwie wypełnianych reguł surowego życia. Bracia w końcu ustalili, że rozdzielą się i rozejdą. Potem każdy z nich stwierdził, że może warto byłoby jednak zachować jakiś kontakt; spotykają się więc niekiedy w dawnej społeczności, ciepło witani przez dalszą rodzinę. Laurent względnie osiadł się w Watasze i podjął profesji żołnierza.
CIEKAWOSTKI:
- Zdrobnień nie akceptuje, wręcz ich nie znosi; w myślach topi w beczce smoły wszystkie osoby, które takowego przestępstwa się dopuszczą. Na wszystkie Laury, Lalunie i Lelki zareaguje dzikim jazgotem wstydu i złości.
- Śmieszną rzeczą jest to, że Laurent boi się koni. Wszystkich, nawet tych mniejszych. Za szczenięcia został kiedyś przez takiego zwierzaka pogoniony a uraz w postaci urazy i chorobliwej niechęci pozostał do dziś.
INNE ZDJĘCIA:
Brak komentarzy
Prześlij komentarz