Pora roku:

Pora roku: Początek Zimy.
Jeśli śnieg utrzymuje się dłużej niż kilka dni, możemy zacząć mówić o początku zimy. Temperatura powietrza jest coraz niższa, należy uważać na poranne przymrozki. Cienka warstwa śniegu przyjemnie skrzypi na każdym kroku lecz aura nie zachęca do wyjścia – cały czas jest pochmurnie i pada, czy to deszcz czy to śnieg. Życie w lesie zamarło na czas zimy – jedynie kilka gatunków zwierząt, nie udających się w cieplejsze rejony, zostały wśród gołych drzew, żyjąc jak gdyby nigdy nic. Nawet niektóre niebezpieczne stworzenia, nawet te z Djevelskogu, ograniczyły swoją aktywność, co nie znaczy, że należy tracić czujność. Nie zaleca się wycieczki w wysokie góry, nawet skrzydlatym wilkom, ze względu na ryzyko zejścia lawiny i silne, północne fronty powietrza niosące masę zimnego powietrza.

Menu pionowe i populacja (na samym dole)

Informacje
Oficjalna data otwarcia: 08.03.2021

POPULACJA: 9
W tym NPC: 3

Wadery (♀): 5
Basiory (♂): 4
Szczenięta: 0

LICZBA ZMARŁYCH WILKÓW: 0
LICZBA PAR: 0

Następne postarzenie: 21-23.02.22

poniedziałek, 29 marca 2021

Od Úrfearn do Kiiry „Na nowej drodze”

Obecność Kiry działała na mnie z jakiegoś powodu niezwykle uspokajająco. Odnoszę nawet wrażenie, że emanuje jakąś specyficzną aurą, a gdy oznajmiła, że jest siostrą Alfy, to już wiedziałam, że jest godna zaufania. Cieszyłam się niezmiernie, gdy wadera powiedziała, bym się zdrzemnęła. Musiałam bowiem na spokojnie przeanalizować natłok informacji w mojej głowie. Położyłam się tuż obok wilczycy. Na początku trochę dziwnie się czułam, gdy dotarło do mnie jej ciepło, ale już po chwili spałam wtulona w miękkie, kremowo-rude futro samicy. W czasie snu, w mojej głowie przewijało się mnóstwo myśli, które stopniowo zmieniały się w koszmar. Zaczęło się niewinnie, bowiem od mojej ucieczki z terenów starej watahy i szczęścia, które poczułam jakieś 2 tygodnie później. Byłam wtedy taka wolna, a wschodzące słońce nad morskim krajobrazem było takie niesamowite. Potem sceneria się zmieniła, ostatnie ciepłe promienie słońca zaczęły ustępować mrozowi i zimie. Dotarłam wówczas do momentu, w którym padłam wykończona na ośnieżonej błoni. Znalazł mnie Agnar, ale nim odeszliśmy w kierunku centrum terenów klanu, znalazł nas mój ojczym. Nie był on zadowolony z tego, gdzie się znajdowałam a w jego oczach widziałam pogardę i żądzę krwi. Ukryłam się za Agnarem, który jak to przykładny Alfa stanął w mojej obronie. Nie widziałam jednak ani nie słyszałam walki. Wszystko zaszło czarną mgłą, a gdy obraz się rozjaśnił leżałam przyszpilona do ziemi. Nade mną stał ojczym poplamiony błyszczącą, szkarłatną cieczą i miał mnie właśnie wykończyć.

Poderwałam się gwałtownie na nogi ciężko dysząc. Szybko zrozumiałam, że to był błąd, gdyż zatoczyłam się do tyłu i upadłam na cztery litery. To był tylko koszmar, ale bardzo realistyczny, koszmar. Rozejrzałam się szybko po otoczeniu. Była późna noc, księżyc górował nad drzewami, a w dali pohukiwała sowa. Kira patrzyła na mnie zatroskanym wzrokiem, a gdzieś w cieniu jaskini rysowała się leżąca sylwetka Alfy. Spuściłam wzrok i położyłam po sobie uszy. „Przepraszam” wyszeptałam, po czym położyłam się ponownie, wtulając się w wilczycę, która łagodnie polizała mnie po pysku, po czym wtuliłyśmy się w siebie bardziej. Była pełnia. Jasne światło księżyca odbijało się od śniegu na zewnątrz. Starałam się udawać, że śpię. Zamknęłam oczy i leżałam uspokajając swój oddech i serce. Po kilku minutach odniosłam wrażenie, że Kiira zasnęła. Otworzyłam oczy i starając się nie drgnąć, aby nie obudzić wilczycy, wpatrywałam się w wejście do jaskini, jakby miał się zaraz pojawić tam jakiś nieproszony gość. Leżałam i leżałam, aż w końcu ponownie zasnęłam. Tym razem śniło mi się, że spałam na kwiecistej łące, oświetlonej blaskiem księżyca i miliardem migających gwiazd na niebie, a obok mnie leżała Kiira. *Było by to piękne~* pomyślałam i zdecydowałam, że chcę zostać podopieczną tejże wadery. Obudził mnie blask wschodzącego słońca, a konkretnie jego pomarańczowe promienie przedzierające się przez drzewa i odbijające się od śniegu wprost do jaskini, w której spaliśmy. Ostrożnie wstałam i stanęłam tuż obok wyjścia z naszego schronienia. Cicho ziewnęłam i się rozciągnęłam wyginając plecy w wklęsły łuk i rozkładając skrzydła. Po tym rozejrzałam się nieco. Agnara nie było, sądząc po jego intensywnym zapachu, wstał niewiele przede mną. Kiira natomiast zaczęła mruczeć niezadowolona gdy przesunęłam się w bok i wpuściłam na nią słońce. Już po kilku minutach wilczyca wstała.

-Dzień dobry Úrfearn. Jak się spało?- Spytała, gdy się rozciągała

-Dzień dobry. Dobrze dziękuję, mam nadzieję, że nie przeszkadzałam za bardzo.- powiedziałam, gdyż pamiętałam, że w nocy się przebudziłam i mogłam narobić hałasu. Złożyłam skrzydła i stanęłam przed waderą, która akurat usiadła. – Przemyślałam wszystko i chciałabym zostać Twoją podopieczną. – powiedziałam wpatrując się w oczy wilczycy, które zabłysły.

Kiira?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz