Pora roku:
Menu pionowe i populacja (na samym dole)
POPULACJA: 9
W tym NPC: 3
Wadery (♀): 5
Basiory (♂): 4
Szczenięta: 0
LICZBA ZMARŁYCH WILKÓW: 0
LICZBA PAR: 0
Następne postarzenie: 21-23.02.22
Menu poziome
czwartek, 30 grudnia 2021
Od Scarlett cd. Akosa "Tajemnicza wojna"
Powitajmy Scarlett!
,,Nie możesz wiecznie uciekać przed przeszłością, skoro jesteś jej konsekwencją''
Harbinger oraz Ingreed doczekali się trójki szczeniąt: Seele, Inveth, Hesher, z czego jedno przeżyło.
Seele "chwilę" przed śmiercią spłodził swój pierwszy miot, którego owocem była jedynaczka Indy. Wadera nie wiodła zbyt prostego życia, jednak na jej drodze pojawił się Nicolay, tajemniczy basior z ciekawą historią. Inną sprawą było to, że samiec był pełnym bratem zmarłej Ingreed, babki młodej Indy. Samica urodziła trójkę szczeniąt: waderę Interstellar oraz basiory Nicodem'a i Inverness'a. Droga Inverness'a niezbyt utkwiła rodzinie w pamięci. Wiadomo tylko, że wolał basiorów, a mimo to pewnej wiosny na świat przyszła jego córka Carmen. Wyróżniała się spośród pozostałych szczeniąt, z jej głowy wyrastały dwa rogi. Do tego miała śnieżnobiałe futro i piekielnie czerwone oczy. Od trzeciego roku życia żyła samotnie, parę lat później napotkała niewielkie stado, była zima. Postanowiła się do nich przyłączyć i tam poznała ojca Scarlett. Był ujmującym basiorem z hipnotyzującym, toksycznie zielonym spojrzeniem. Nigdy nikomu nie zdradziła jego imienia. Opuściła watahę kilka miesięcy po urodzeniu szczeniąt. Ponownie przeżyło tylko jedno z nich - nasza bohaterka Scarlett.
- Boi się swoich mocy, więc stara się ograniczyć ich używanie.
POSIADANE PRZEDMIOTY DO UŻYCIA: –
środa, 29 grudnia 2021
Powitajmy Vegara!
,,Zabijanie dla pokoju jest jak puszcznie się dla cnoty.'
- Kontrolowanie ognia i ciepła
- Wchłanianie ognia i ciepła
- Wyczuwanie źródeł ciepła
- Nie czuje bólu oraz jest od niego uzależniony, w zadawaniu sobie oraz innym.
- Jest oddany Frekiemu dozgonnie.
POSIADANE PRZEDMIOTY DO UŻYCIA: –
Z braćmi:
piątek, 24 grudnia 2021
Od Antilii - Quest #2 (Gwiazdka Yule)
niedziela, 5 grudnia 2021
Event Yule
Jul, jul, strålande jul!
Święto Yule zawitało w nasze progi! To czas zimowego przesilenia, czas kiedy pijemy, walczymy i rywalizujemy w nadziei na obfite plony!
Legenda głosi, że w każde święto Yule Fenrir zsyła do naszego świata stado magicznych dzików, by wilki z Mid mogli zapolować i skosztować boskiego mięsa, by te mogły żyć długo i walecznie. Każdy wilk ma okazję złapać tego odyńca a następnie zjeść jego mięso, dzieląc się nim wśród rodziny i bliskich. Dodatkowo inni bogowie również zsyłają nam swoje dary lub nawet potrzebują naszej pomocy, by święto odbyło się bez zakłóceń.
Dołącz do zabawy i niech w te święta nie zabraknie Ci miodu ani rodzinnego ciepła!
Event będzie trwał od 06 grudnia do 31 stycznia.
Są dostępne następujące questy:
- ~ Upolowanie odyńców Fenrira, które są nieuchwytne i cechują się sprytem, tak więc złapanie ich nie będzie polegało jedynie na pościgu i zagryzieniu. Przyjmujesz wyzwanie?
Opis przedmiotu: Podobno ich mięso są wyjątkowo zdrowe oraz dodaje wilkowi siły (na stałe zwiększa jego siłę o 20%). Można na przykład je dać choremu, by ten w jednej chwili wrócił do pełni sił lub wzmocnić najsilniejszego wojownika.
Wymagania: 500 słów.
Nagroda za quest: 250 many, Mięso z odyńca Fenrira (przedmiot do użycia), kamienie szlachetne (przedmiot do ofiary).
- ~ Znalezienie gwiazdki Yule, którą Managarmr próbuje znaleźć przed swoim bratem, Skollem, który również bardzo ją pragnie. Komu ją przekażesz?
Wymagania: 350 słów.
Nagroda za quest: 200 many, nagroda wariantywna: Księżycowy Pył (przedmiot do użycia) oraz perły z Południowego Wybrzeża (przedmiot do ofiary) lub Promień Słońca (przedmiot do użycia) oraz Świetliki z Zakazanego Lasu Djevelskog (przedmiot do ofiary).
- Odszukanie pięciu kamieni runicznych, które pomagają Gramowi utrzymać dusze zmarłych w zaświatach, które zgubił podczas corocznych odwiedzin świata Bogów podczas trwania święta Yule. Bóg zmarłych liczy na Twoją pomoc!
Wymagania: 650 słów.
Nagroda: Mana oraz ofiara potrzebna do odmówienia modlitwy Åndelig.
- Przygotowanie rytuału dziękczynnego dla naszych bogów, którzy hojnie obdarowali nasze tereny zwierzyną oraz czuwają nad naszą pomyślnością. Niestety, ktoś wykrada Ci najcenniejszą i najważniejszą ofiarę. Czy uda Ci się odzyskać przedmiot, nim bogowie odwrócą się przeciw Tobie?
Wymagania: 400 słów.
Nagroda: Składniki oraz mana potrzebna do wybranych modlitw (dostępne: Åndedrett - oddech pod wodą, Tid - widzenie czasu, Sannhet - odczucie prawdy, Fjær - otrzymanie skrzydeł)
Dodatkowy bonus dla nowych członków: w czasie dołączenia do Klanu podczas trwania eventu Święta Yule, za napisanie opowiadania questu #1 otrzymuje się dwa razy większą ilość many oraz losowo wybrany przez Administrację przedmiot do ofiary!
sobota, 4 grudnia 2021
Od Akosa "Tajemnicza Wojna"
Westchnąłem, myśląc kogo dać na patrol przy granicach. Isobel bardzo mi pomaga, podobnie jak Antilia czy Yrsa. Duet Yareena oraz Pandory również bardzo pomagali, na tyle ile byli w stanie. Rogata wadera zachowała zimną krew i stworzyła gruby, ziemisty mur a jej kuzyn tornado, które skutecznie odstraszyło intruzów. Dusjer też zaoferował swoją pomoc, często pomagając naszej jedynej uzdrowicielce lub samotnie przemierzając i badając wybrzeże. Czułem w kościach, że dzisiejsza noc coś przyniesie, dlatego postanowiłem sam udać się na dzisiejszy patrol.
– Co ci jest? – zapytała Isobel zmartwionym wzrokiem. Pomagała mi na spotkaniach, przede wszystkim uwodząc innych basiorów i wadery, po czym wyciągała od nich nowe, nieujawnione wiadomości, które rzucały nowe światło na naszą sytuację.
– Nic… po prostu… – Było tyle rzeczy, które mi doskwierały, że nie wiedziałem od czego zacząć. – Jestem zmęczony… – skwitowałem.
Isobel zmierzyła mnie z góry na dół swoim spojrzeniem. Po chwili prychnęła.
– Nie jesteś zmęczony. – Dramatyczna pauza, żeby mnie dobić. – Coś ukrywasz…
Teraz to ja wysłałem jej swoje spojrzenie. Isobel, pomimo że włada żywiołem dnia, często jest jeszcze chłodniejsza niż najzimniejsza zimowa noc. Znam jednak swoją siostrę.
– A co ja mogę ukrywać? – zapytałem. Ona natomiast patrzyła w dal, gdzie przed chwilą wielka gwiazda ukryła swe oblicze za górami.
– Każdy coś ukrywa… – skwitowała. – Teraz twoja kolej na patrol?
Przytaknąłem.
– Będę na północy – powiedziałem na pożegnanie i zeskoczyłem ze skarpy, po czym zacząłem biec w wyznaczonym przez siebie kierunku. Moja siostra odprowadziła mnie wzrokiem, modląc się w duchu do boga Fenrira, by ten miał mnie w swojej opiece.
Dziwnie się czułem, siedząc na drzewie, ale tam mam lepszy widok na okolicę. Niedaleko szumiał strumyk pod cienką warstwą lodu a zimny wiatr szarpał nagimi gałęziami. Zmieniłem barwę swojej sierści na ciemniejszą, chcąc pozostać niezauważony i rozpocząłem długie czuwanie przy północno-zachodniej granicy. Przez pewną chwilę myślałem, że zasnę, ale nagle usłyszałem trzask gałęzi, który postawił mnie na nogi. Niemal natychmiast znalazłam źródło dźwięku.
To tylko łania… – pomyślałem, pozwalając sobie na chwilę nieuwagi.
To był błąd.
Ktoś zaatakował od tyłu, rzucając się na mnie. Wyczułem jakiś ruch, jednak nim zdążyłem się odwrócić, wróg wisiał na moim grzbiecie. Straciłem równowagę i spadłem z wysokiej gałęzi, wraz z moim oprawcą. Szybko się otrząsneliśmy i zaczęliśmy się szamotać, gryząc lub będąc ugryziony. W pewnym momencie miałem małą przewagę, którą wykorzystałem i rzuciłem przeciwnikiem o pień starego drzewa.
– Kim jesteś?! – zagrzmiałem władczym tonem. Nieznajomy zastygł w bezruchu, pewnie analizując swoją sytuację, po czym wystrzelił przed siebie. Ruszyłem za nim w pościg. Mnie tak łatwo się nie pozbędziesz…
Biegł trwał dość krótko, ponieważ przeciwnik sam zapędził się w kozi róg – trafił do skalistej zatoczki otoczonej wysokimi skałami, które nie sposób było przejść, chyba, że ma się skrzydła… Nie widziałem aby ich miał, ale co do tego nie byłem pewien. Jak i również płci tego osobnika…
– Co tutaj robisz? Dlaczego mnie zaatakowałeś?! – zapytałem, głośno warcząc. – Jesteś jego szpiegiem czy zabójcą? – Podeszłem, zmniejszając dystans między nami. Czekałem na jego ruch.
poniedziałek, 15 listopada 2021
Od Akosa i Yrsy "Na łasce bogów" (RP)
środa, 10 listopada 2021
Od Antilii cd. Yareena "Śnieżny Onyx"
Gdy Pandora rozmawiała z martwym, powalbym drzewem, jeden z ludzi dostrzegł mnie oraz moją towarzyszkę. Zaczął coś krzyczeć w swoim dziwnym języku, podnosząc alarm. Nie, nie, nie…! – zaczęłam krzyczeć w myślach, widząc, jak ludzie zaczęli biec w naszym kierunku. Trzymając e przednich kończynach lśniące przedmioty oraz zapalone pochodnie. Serce mi zadrżało, a umysł szukał drogę ucieczki.
– Pandora! – krzyknęłam głośno, mając nadzieję, że usłyszy mój krzyk. Na szczęście przerwałam jej trans, po czym od razu powiedziała:
– Yareen jest w środku tego metalowego kółka w ziemi!
Ludzie zaczęli zacieśniać krąg, który niczy obręcz, zaciskał się wokół nas. Niedaleko huknął piorun, który styknął się z ziemią, zupełnie jakby dłoń z nieba postanowił dotknąć palcem Matkę Ziemię. Deszczowe krople zaczęły spadać szybciej, a ja poczułam siłę tego żywiołu. Ludzie zatrzymali się i czekali na nasz ruch.
– Musimy uciekać! – zawołałam do towarzyszki. Wiedziałam, że będzie się sprzeciwiać, lecz nie miałyśmy szans z tak dużą liczbą ludzkich istot.
– Nie zostawię go! – odpowiedziała, ostro marszcząc brwi.
– To co robimy?! – zapytałam, widząc, że dwunodzy zacieśniają drogę ucieczki. – Nie mamy dużo czasu!
– Ty odwróć ich uwagę a ja pójdę do tego metalowego okręgu!
l– Dobrze… – przystałam na tą propozycję. Wolałam to lub cokolwiek innego od stania tutaj i czekania na śmierć.
– Teraz! – krzyknęła Pandora, która wystrzeliła w kierunku domów, a ja przed siebie.
Ludzie rozdzielili się, lecz po stworzeniu kilku ścian wody blokujących pościg za Pandorą, które spowodowały wydanie jakiś dziwnych dźwięków, ruszyli za mną. Bogowie, dopomóżcie!
Yareen patrzył niewidomymi oczami gdzieś w dal, licząc, że zdoła zlokalizować przeciwnika, lecz miejsce, w którym obecnie się znajdował, utrudniał mi korzystanie z swoich mocy. Śmiech odbijał się od nagich skał, zniekształcając jego wydźwięk, co nieco zabolało białego wilka. Nagle usłyszał on chlupot wody oraz dziwny, specyficzny dźwięk. Niby to szczęk i dzwonienie zębów, ale jakby mlaskanie oraz wysoki pisk…
– Cieszę się, że wpadłeś nas odwiedzić, ponieważ od dawna nikt do nas nie zaglądał… – zachichotał piskliwie tajemniczy głos, po czym nostalgicznie jakby westchnął. – Ja i moje dzieci zdążyliśmy porządnie zgłodnieć…! – Rzucił ostro, po czym tajemniczy głos pomnożył się i zaczął dobiegać zewsząd. Wysokie piski połączone z chlupotaniem wody nie wróżyły niczego dobrego. Odór również wzmocnił swoją siłę, przez co basior o mało nie padł z jego powodu. Udało mu się jednak zachować świadomość, mimo, że to było bardzo trudne. W pewnym momencie zaczął czuć szczypanie, które szybko przerodziło się w kłujący ból. Cofnął się w głąb suchego skrawka ziemi, lecz chwilę potem stracił grunt pod nogami, po czym wylądował w wodzie. Szybko wstał, brodząc w wodzie i nadal cofając się przed tajemniczym wrogiem, który nadał kąsał i ranił coraz bardziej. W oddali usłyszał piskliwy śmiech tajemniczego osobnika.
– Uciekaj, uciekaj ile chcesz! – zawołał. – I tak jesteś już martwy…
Biały wilk dalej się cofał, coraz bardziej zanurzając się w śmierdzącej wodzie, aż nagle wyczuł ścianę. Poczuł, jak serce podchodzi mu do gardła…
...gdy nagle zobaczył...
Deszcz nie odpuszczał, lecz mi to nie przeszkadzało - wręcz przeciwnie: moja moc rosła z każdą kroplą dotykającą moje ciało. Nie odważyłam się jednak użyć swojej magii. Każdy wilk naszego klanu doskonale zna zasadę, aby nie ujawniać swoich magicznych zdolności w obecności człowieka. Wystarczającym dużym dziwactwem są moje skrzydła, nie mówiąc o… ciele Pandory… Skręciłam ostro w lewo, ledwie utrzymując się w pionie na śliskiej ziemi. Kilka ludzików nie miało tyle szczęścia co ja i skończyli w błocie kilka metrów dalej. Ruszyłam przed siebie, widząc w oddali majaczący się kształt metalowej klapy.
Nagle dostrzegłam białawy kształt leżący na ziemi niedaleko. Gdy się przyjrzałam, rozpoznałam Pandorę, której w nogę wbito jakąś strzałę. Leżała na ziemi i rozglądała się za nadciągającym wrogiem. Miała też przebite jedno skrzydło. Cholera! – pomyślałam, biegnąc w stronę leżącej wilczycy. Musiałam zmienić plan działania, i to szybko!
– Antilia! – zawołała.
Ja natomiast odrobinę zwolniłam, skupiając się na mocy wody, która powoli miażdżyła pręty wbite w ciało wadery. Gdy pękły, chwyciłam ją za kark i wzniosłam się w powietrze.
Nie odleciałam daleko od ludzkiej osady, lecz niemal natychmiast Pandora zaczęła się lekko… rzucać.
– Musimy wrócić po Yareena! – krzyczała. Ja natomiast milczałam, ponieważ miałam w pysku jej kark. Myślałam, że jesteś lżejsza… – skomentowałam za to w myślach. Wylądowałam kawałek dalej, w buszu leśnym, tak aby nikt nie zauważył jej.
– Dlaczego to zrobiłaś? – zapytała ostro. – Mus…
– Wracam po niego! – przerwałam jej i wzbiłam się w powietrze. Zanim odleciałam, dodałam: – Jeśli możesz, spróbuj się zregenerować!
Gdy tylko udało mi się podnieść tą metalową płytę, uderzył we mnie ogromny smród. Usłyszałam jednak bardzo niepokojący hałas i głosy, które zmusiły mnie do pokonania i wejścia do tajemniczej jaskini. W środku panował mrok a jedynym źródłem, i to słabego, światła był otwór przez który wleciałam. Zawisłam w powietrzu kilka metrów nad taflą zielonkawej wody. Zauważyłam, jak pode mną przemyka kilka sporych rozmiarów szczurów. Rozejrzałam się i znalazłam coś, co znacząco różniło od szarego, brudnego otoczenia.
– Yareen! – zawołałam w kierunki białego futra. Wilk spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczami, w których zatliła się iskierka. Nagle poczułam ból w ogonie. Spojrzałam w dół i zobaczyłam, jak szczur wgrywa mi się w futro i mięśnie. Udało mi się go zrzucić, lecz kolejne szykowały się na atak.
– Antilia? – Nie chciał uwierzyć, że to ja.
– Chcesz tu zostać? – zapytałam ostro, unikając skaczącego, przerośniętego gryzonia. Wilk wzniósł się lekko, a po chwili oboje wznieśliśmy się w deszczowe niebo. Skierowałam naszą dwójkę w stronę miejsca, gdzie odstawiłam Pandorę.
niedziela, 7 listopada 2021
Od Yareena cd. Antilii "Śnieżny onyks"
poniedziałek, 25 października 2021
niedziela, 17 października 2021
wtorek, 5 października 2021
Roleplay zawitało do naszego Klanu!
poniedziałek, 4 października 2021
piątek, 1 października 2021
Od Antilii cd. Yareena "Śnieżny Onyx"
środa, 29 września 2021
Od Yareena cd. Tsunamiego ,,Morza szept”
sobota, 25 września 2021
Od Tsunamiego Do Kogoś – „Morza szept”
− Wypłynąłem na przestwór suchego oceanu… − mruczałem skrobiąc pazurem w desce tratwy, na której dryfowałem − Nie! Chwila, to nie to… − zaskomlałem niezadowolony z zacytowania niewłaściwego tekstu – i dlaczego cytuję jakiś dwunogów?! – mewa która siedziała na moim grzbiecie zaskrzeczała z wyraźnym niezadowoleniem. Przykryłem uszy łapami, chcąc wygłuszyć nieco otoczenie. Wstałem i rozkładając płetwę na grzbiecie zrzuciłem z siebie niewdzięcznego ptaka. Mogę przysiąc, że słyszałem, jak na mnie fuknął obrażony. Skrzywiłem się słysząc ponownie niechciany hałas. Ach moje biedne uszy…
Po ponad godzinie zwiedzania i upolowaniu sobie młodego, półmetrowego tuńczyka, znalazłem w drodze powrotnej do swoich szpargałów, błyszczące przedmioty. Było to kilka złotych dukatów. Przywiązanych do rzemyków. Zapewne należały do Piratów – ludzkich barbarzyńców polujących na innych ludzi. Pływali oni na swoich wymyślnych tratwach z wielkimi żaglami i malunkami czaszek na flagach. Czyżby pozbyli się swych cennych łupów? Wielce prawdopodobne. Przyjrzałem się znalezisku uważnie. Nie znalazłem żadnych śladów które mogły by sugerować, że są przeklęte, czy w jaki kolwiek sposób zaklęte. Były czyste, nieskażone żadnym rodzajem magii. *Idealna ofiara dla alfy* ~pomyślałem i zabrałem kilka egzemplarzy ze sobą. Wróciłem do swoich rzeczy, gdzie to ułożywszy się na miękkim morskim dnie zapadłem w sen.
Obudziłem się u schyłku nocy. Odmówiłem modlitwy do swych patronów, poczym zapolowałem na leniwą flądrę. Po posiłku zabrałem swoje rzeczy i ruszyłem w kierunku lądu, gdzie powinna się znajdować jakaś podwodna jama, albo większe ugrupowanie skał, mogących dać mi schronienie na następną zimę. Ku mojemu zaskoczeniu nie znalazłem niczego takiego w okolicy. Niechętnie wyszedłem na brzeg i zacząłem żmudny proces osuszania się. Biegałem w tę i z powrotem aby się nieco rozgrzać i wytrzepać z siebie resztki wody. Dostałem sporej zadyszki i ku mojemu wielkiemu niezadowoleniu zaczęły mnie piec drogi oddechowe. Na szczęście już po paru minutach mogłem przejść transformacje. Od razu zrobiło mi się nieco cieplej. Poza bólem gardła i lekkim pieczeniem w zatokach nic poważniejszego mi nie dolegało. W jakim byłem szoku, gdy z impetem wpadł na mnie pewien wilk. Na szczęście nie okazał się on agresywny. Osobnik ewidentnie się śpieszył, ale zabrał mnie na spotkanie z samym alfą. Jakże mi ulżyło, gdy Akos mnie wysłuchał. Złożyłem basiorowi przysięgę wierności i wręczyłem mu ofiarę w postaci złotego dukata na rzemyku. Oczywiście wcześniej opowiadając nieco o sobie. Mogłem dostrzec, że był nieźle zaskoczony widząc mnie. Równie zaskoczone były inne wilki z jego… przepraszam naszego klanu. Otrzymałem pozwolenie na przywłaszczenie sobie jedynej odkrytej do tej pory podwodnej jamy. O dziwo było tam niezwykle jasno, a to za sprawą luminescencji roślin i niezwykłych kryształów, które znajdowały się we wnętrzu sporej groty. Imienia wilka, który na mnie wpadł niestety nie poznałem. Był tak zabiegany, że o nim nie wspomniał i ulotnił się od razu, po zaprowadzeniu mnie do Alfy. *Zapewne się jeszcze spotkamy* ~pomyślałem, gdy kończyłem się urządzać. Po przespaniu kolejnej nocy i porannym posiłku pływałem sobie niczym krokodyl przy brzegu i zwiedzałem okolicę. Nad wodą wystawały jedynie uszy i oczy, które i tak co jakiś czas przykrywane były falami. Płetwę grzbietową złożyłem, alby nie straszyć ryb w okolicy. Po dłuższej chwili moim oczom ukazał się pewien nie rozsądny wilk, który postanowił wskoczyć w jakimś celu do wody. Ruszyłem w jego kierunku i całe szczęście bo nieszczęśnik, jak się okazało nie potrafił zbyt dobrze pływać pod morskimi falami. Złapałem pobratymca za futro na karku i wyciągnąłem go, lub ją z wody.
− Poco Ci to było? – spytałem zwyczajnym dla siebie, spokojnym głosem, na co wilk spojrzał na mnie jakbym co najmniej go zwyzywał. Zadrżałem z zimna i złożyłem ponownie płetwy, aby zapobiec uciekaniu przez nie ciepła, ale wtedy też postanowiłem się lepiej przyjrzeć szalonemu osobnikowi, który to wczesną wiosną postanowił się utopić. Okazało się że mówiłem do…
Powitajmy Tsunamiego!
,,Na dno Oceanu i jeszcze dalej!''
- Morska Metamorfoza - Futro basiora rzednieje i natłuszcza się, tworząc tym samym lekką powłokę. Znamiona znajdujące się tuż za żuchwą, zamieniają się skrzela. Między palcami łap pojawiają sie elastyczne błony. Poduszeczki łap wtedy mają intensywniejszy kolor, a w ciemnościach zachodzi zjawisko luminescencji. (patrz grafika) Na grzbiecie "odblokowuje się" płetwa grzbietowa, pozwalająca trzymać równowagę i ułatwiająca gwałtowne manewry pod wodą. Po przejściu metamorfozy na morską można ją składać i rozkładać, w czasie lądowych podróży jest ona złożona i mniej podatna na ataki fizyczne. Ogon działa podobnie, a do tego wyglądem przypomina nieco ogon rekina. Polepsza się wzrok wilka, a źrenice przybierają kształt ostrych rombów. Oczy wilków przybierają inny kolor. W przypadku Tsunamiego jest to różowawy. Ich odcień zmienia się zależnie od pływów okolicznych wód. W czasie przed i w trakcie przypływów tęczówki są jasne, natomiast w sytuacji odwrotnej (odpływów) oczy ciemnieją.
Przemiana jest poniekąd kontrolowana z tego powodu wilk może zdecydować, czy po lądzie chce chodzić w postaci Morskiej, czy Lądowej. Nieraz po prostu nie opłaca się specjalnie osuszać tylko na kilka minut.
Wilki te są wrażliwe na zimno. Powinny zimować pod wodą, gdzie temperatura jest stała, lub w ciepłych pieczarach. Inaczej mogą łatwo zachorować, w wyniku czego będą mieć problemy z przemianą (i ogólnym oddychaniem, ale najbardziej przeraża brak możliwości przemiany). Zimą wysychanie jest też trudniejsze, choć chwilowe przebywanie na powierzchni nie powinno im bardzo zaszkodzić.
Rybi Gen pozwala pić wilkom słoną wodę, jednak z powodu dużej zawartości soli te muszą spożywać dodatkowe wodne rośliny bogate w różnorodne witaminy, aby zniwelować skutki zasolenia organizmu. np. żółte winogrona (często spotykana roślinność głębinowa), czy tez Krwawnik morski (wyjątkowa mutacja powstała w wyniku skrzyżowania alg czerwonych z krwawnikiem.)
(krwawnik morski − Spożyty w dużych ilościach jednak może być szkodliwy dla wilków lądowych. Jego soki mają właściwości regenerujące i odkażające, produkuje się z nich maści, a na niewielkie rany wystarczy przykładać zwilżone liście)
Wilki po Morskiej Przemianie mają niezwykle wrażliwy słuch. Potrafią posługiwać się echolokacją i wyłapują infradźwięki oraz ultradźwięki. Z tego powodu potrafią rozmawiać między sobą pod wodą, a ponadto mogą to robić na odległości do nawet 10km. Tylko w wodzie! Na powierzchni dźwięk rozchodzi się inaczej co nieraz doprowadza do bólu uszu i głowy.
- Fioletowa woda - jest to woda, którą wytwarza Tsunami. Zawierają ją np. ślina, czy łzy basiora, co sprawia, że jego płacz wygląda widowiskowo, a futro wilka miewa nieraz fioletowy połysk, gdyż zdarza się, że Tsum bierze drobne kąpiele w kocim stylu. (Wylizuje się.) Woda ta jest gęstsza od każdej znanej wody, jednak umiejętnie kontrolowana może być używana zarówno pod wodą, jak i na powierzchni. Ofiara w niej ma problemy z poruszaniem się, ale może w niej oddychać, jeśli potrafi to robić również w innych wodach. (Działanie oporu Fioletowej Wody: Wyobraź sobie galaretkę, w której zostałeś zatopiony.) Tsum pobiera ów wodę ze swojego organizmu i może jej używać dowoli, do momentu aż się odwodni. Aby uzupełnić zapasy wystarczy dużo pić, lub jeść coś co zawiera dużo wody. Basior może za pomocą ów cieczy podnosić przedmioty, a nawet inne wilki. Pozwala to na swego rodzaju lewitację nad ziemią. (około 15 cm - Wilki, do nawet 2 m przedmioty o wadze do 10 kg) zastępuje to telekinezę.
O dziwo przedmioty trzymane za pomocą fioletowej wody mogą być suche. Wystarczy tylko odpowiednie skupienie, a Tsum jest w stanie wytworzyć powłoczkę, która umożliwia namoknięcie np. papieru. (Ów powłoczka nie działa na istoty żywe i rośliny).
Basior potrafi kształtować z cieczy różne rzeczy. Główną jego bronią są jednak dwa wodne bicze, które przy odpowiednim skupieniu potrafią nawet zaciąć przeciwnika. Z reguły Tsum po prostu przydusza wrogów, prowadząc tym samym do ich chwilowej utraty przytomności, lub po prostu ich obezwładnia, zamykając nieszczęśników w „bankach”.
UWAGA! Tsunami nie potrafi kontrolować w ten sposób zwykłej wody. tj. nie może używać np. cieczy z kałuży jako swojej broni.
- Rybia mowa - Morskie zwierzęta nie atakują nie sprowokowane, chyba że Tsumiemu ktoś towarzyszy. Nie dotyczy jego morskiego towarzysza. ( Lub innego drobnego żyjątka zdolnego do przebywania pod wodą.) Rybia mowa pozwala również na komunikację z innymi morskimi zwierzętami, trzeba jednak do tego wielkiego skupienia.
- Wodna nie wrażliwość – Tsum jest odporny na trucizny i jady występujące w wodnym świecie, tj. toksyczne ryby, rośliny itp. z wodnego środowiska. Może go zranić/skrzywdzić/zabić jedynie trucizna pochodzenia lądowego. (np. Jakaś roślina, pająk, wąż)
- Jad halucynek - kły Basiora wyposażone są w kanały jadowe. Po ugryzieniu wstrzykiwana jest przez nie trucizna wywołująca halucynacje. Po od 3 do 25 minut od ugryzienia pojawiają się halucynacje. Po upływie kolejnych 3 minut ofiara ma sparaliżowane mięśnie odpowiedzialne za przemieszczanie się oraz wydzielanie dźwięku. Paraliż i halucynacje mogą trwać od 30 minut do nawet 3 godzin. Wszystko zależy od ilości wstrzykniętego jadu oraz tego czy toksyny dostały się bezpośrednio do krwioobiegu ofiary. Dodatkowo istotny jest również wzrost i waga przeciwnika i jego podatność na trucizny/toksyny. (np. istnieje modlitwa która czyni wilka odpornym na wszelkie trucizny)
Tsunami, gdy się skupi, może wplątać 2 krople jadu w ślinę. Po dostaniu się wydzieliny do rany/ust ofiary, wywołuje 5 minutowe halucynacje, bez innych skutków.
Działanie halucynacji - obraz ofiary się rozmywa, po czym nieszczęśnikowi wydaje się np. że woła go ktoś bliski/znajomy. (Zamiast Tsumiego ofiara widzi właśnie ów osobę.) Pozwala to na zaatakowanie lub lepsze obezwładnienie przeciwnika. Ofiara odczuwa ból po ataku, ale nie jest w stanie określić jego źródła, do czasu aż nie minie efekt toksyny.
Tsunami rozwijał się szybko. Prawdopodobnie dzięki ojcu był najlepszym łowcą w swojej klasie. Nie to jednak sprawiało największą radość szczenięciu. Tsunami uwielbiał słuchać historii opowiadanych przez starsze wilki. Podobały mu się historie o niebezpiecznych, ale i pięknych miejscach. Cieszył się gdy któryś z patroli, albo jego starszych kolegów przynosił mu fragment jakiegoś żagla, labo nawet błyskotkę z ludzkiej osady. Wtedy jeszcze nie wiedziano, że dwunogi zaczną dążyć do schwytania, czy co gorsza wytępienia żyjące w okolicznych wodach wilki. Gdy Tsunami miał niespełna trzy miesiące, ludzie odnaleźli jedną z raf należących do klanu i zaczęli wyłapywać żyjące tam młodziutkie wilki, aby uczynić z nich swoje maskotki. Mimo sporego oporu i zaciętych walk, Tsunami wraz z paroma swoimi rówieśnikami zostali schwytani i wywiezieni daleko od swego domu, do ludzkich osad. Przerażony szczeniak, nie znający, ani nie potrafiący kontrolować jeszcze swoich mocy nie mógł zrobić nic, oprócz poddania się.
Minął ponad rok. Tsunami był pieszczochem pewnej szlachetnie urodzonej kobiety, która choć traktowała wilka z troską, nie była lubiana przez basiora. Już kilku krotnie Tsunami próbował uciec. Zaczął uczyć się swojego żywiołu, który to zaczął się przebudzać w dniu ukończenia pierwszego roku. Mimo tego kobieta dalej traktowała go łagodnie. Pewnego dnia okazało się jednak, że po ugryzieniu Tsunami może sparaliżować człowieka. Odkrył to przy próbie obrony. Jakieś ludzkie szczenię, rzucało w niego kamykami. Kto by się Nie obronił? Po tej sytuacji kobieta się pogniewała i zamknęła wilka w niewielkim pomieszczeniu z brodzikiem. Tamtej nocy wybuchł pożar, (jak się później okazało wywołały go wilki sprzymierzonej watahy) który pozwolił uciec Tsunamiemu do okolicznej rzeki, a nią to wilk po dwóch tygodniach, dostał się do morza. Gdy wrócił do swojego poprzedniego domu, miał skończone nieco ponad 2 lata. Dzięki pewnej ośmiornicy znalazł wrak pirackiego statku, a w nim zdobył swój medalion. Prawdopodobnie należał do jakiegoś pirata i basior by go nie wziął gdyby nie pewien szczegół. Wisiorek był zaklęty i wykrywał magię i różne niebezpieczeństwa w postaci stworów oraz potworów. Pewne wilki, które spotkał w drodze powrotnej nawet podzieliły się z nim informacją iż medalion wykonany był z rudy meteorytu.
Na miejscu okazało się, że Re - ojciec Tsunamiego i parę innych wilków próbowali odnaleźć i odbić swoje potomstwo, ale żaden z wysłańców nie wrócił, a szaman z żalem potwierdził ich obecność w zaświatach. Tsunami potrzebował kolejnych dwóch lat aby pogodzić się ze stratą. W tym czasie sporo uczył się o otaczającym go świecie, a ludzie? No cóż nie byli tylko złem, pozwolili zdobyć Tsunamiemu wiele cennego doświadczenia. Jednak po całym zdarzeniu pozostały psychiczne rany, które długo się goiły. Basior bał się ludzi i ognia, który to w prawdzie pozwolił mu uciec, ale był żywiołem niezwykle niebezpiecznym i niszczącym.
Wiosną następnego roku opuścił swój klan i zaczął podróżować po świecie. Po drodze przekonał się już kilka razy, że lepiej żyć w grupie, z tego też powodu zaczął poszukiwać nowego stada, gdyż nie chciał wracać ani do przeszłości, ani do monotoniczności swego dawnego życia. Już rok później znalazł się na terenach Klanu Wilczej Paszczy, gdzie po złożeniu przysięgi wierności i darowaniu ofiary alfie został przyjęty jako posłaniec.
- Rasa: wilk wody – lupum piscem ( z łaciny - dosłownie: wilk ryba)
- Opis medalionu: jest wykonany z rudy meteorytu. Poprzedni właściciel (Pirat) zaklął go, przez co ten reaguje na magię, czy też obecność mniej lub bardziej niebezpiecznych stworów i potworów - wibruje tym mocnej, im silniejsze jest źródło odczuwalnej przez niego energii.(patrz grafika). Wilk nosi go zawieszony na szyi, lub zawiązany na ogonie.
- Lubi: wodę, morskie stworzenia, spokój, długie spacery i podróże, kolekcjonowanie muszelek i fragmentów suchej rafy koralowej, łowić perły, zbierać kolorowe zgubione w wodzie łuski i inne świecidełka, jeść ryby (szczególnie sardynki i łososie), wadery (Tsunami jest heteroseksualny)
- Nie lubi: wiewiórek, wielkich tłumów i chaosu
- Boi się: ognia, ludzi, oraz ludzi z ogniem
- Potrafi: Łowić ryby zarówno z lądu, jak i z wody. Walczyć z dystansu (sowim żywiołem) - zarówno w wodzie jak i na lądzie walczyć wręcz – ale tylko w ostateczności/samoobronie (nie lubi starć bezpośrednich), pracować w grupie i samodzielnie
- Zna się na morskiej florze i faunie (w mniejszym stopniu zna się na roślinności słodkowodnej)
- Dobrze radzi sobie w ciemności, zwłaszcza po morskiej metamorfozie. Widzi w mroku lepiej od przeciętnego wilka, ale Wielki Mrok jest już dla niego zbyt ciemny.
- Do tej pory nie zdarzyło się by Tsunami podniósł głos, czy też krzyczał. (W napadzie złości po prostu zagryza zęby i liczy nawet do 40, aby się uspokoić)
- Gdy odczuwa przerastający go strach, zatraca się w transie i nie jest w stanie się poruszyć, ani tym bardziej wykrztusić z siebie żadnego słowa. (Należy go wtedy wybudzić)