Pora roku:

Pora roku: Początek Zimy.
Jeśli śnieg utrzymuje się dłużej niż kilka dni, możemy zacząć mówić o początku zimy. Temperatura powietrza jest coraz niższa, należy uważać na poranne przymrozki. Cienka warstwa śniegu przyjemnie skrzypi na każdym kroku lecz aura nie zachęca do wyjścia – cały czas jest pochmurnie i pada, czy to deszcz czy to śnieg. Życie w lesie zamarło na czas zimy – jedynie kilka gatunków zwierząt, nie udających się w cieplejsze rejony, zostały wśród gołych drzew, żyjąc jak gdyby nigdy nic. Nawet niektóre niebezpieczne stworzenia, nawet te z Djevelskogu, ograniczyły swoją aktywność, co nie znaczy, że należy tracić czujność. Nie zaleca się wycieczki w wysokie góry, nawet skrzydlatym wilkom, ze względu na ryzyko zejścia lawiny i silne, północne fronty powietrza niosące masę zimnego powietrza.

Menu pionowe i populacja (na samym dole)

Informacje
Oficjalna data otwarcia: 08.03.2021

POPULACJA: 9
W tym NPC: 3

Wadery (♀): 5
Basiory (♂): 4
Szczenięta: 0

LICZBA ZMARŁYCH WILKÓW: 0
LICZBA PAR: 0

Następne postarzenie: 21-23.02.22

sobota, 4 grudnia 2021

Od Akosa "Tajemnicza Wojna"

Patrzyłem, jak Słońce powoli opada, barwiąc niebo na ciepłe kolory. Isobel stała obok mnie, mając nieco zamglone oczy. Obniżała ona tarczę słoneczną, kierując ją poniżej linii horyzontu. Księżyc natomiast sam powoli wznosił się ku górze, bez mojej interwencji, tak więc towarzyszyłem swojej siostrze, czuwając. Ostatnio sytuacja na arenie międzywatahowej jest dosyć napięta, zwłaszcza jeśli chodzi o nasz stosunek z pewną watahą. Mieliśmy dobre stosunki z nimi oraz z wieloma innymi wilczymi sforami. Jednak odkąd władzę przejął młody basior o dosyć… kontrowersyjnym i agresywnym podejściu do prowadzenia swojej watahy, wszystko się zmieniło. Z tego co słyszałem ma niewielką armię poszłusznych mu wilków, które pomagają mu rządzić żelazną łapą – tłumią protesty i zabijają tych, którzy postanawiają zabić nowego przywódcę, spiskują czy nawet planują ucieczkę. Znam te fakty od innych przywódców, którzy również martwią się o swoje stada. Na tą chwilę nie mamy żadnych szpiegów w klanie, więc muszę albo wysyłać wybrane wilki, albo samemu się udać na przeszpiegi lub słuchać co mówią inni i starać się im uwierzyć. Jakoś nie ufałem wieściom z trzeciej łapy, lecz w tym przypadku nie miałem innego wyjścia.
Westchnąłem, myśląc kogo dać na patrol przy granicach. Isobel bardzo mi pomaga, podobnie jak Antilia czy Yrsa. Duet Yareena oraz Pandory również bardzo pomagali, na tyle ile byli w stanie. Rogata wadera zachowała zimną krew i stworzyła gruby, ziemisty mur a jej kuzyn tornado, które skutecznie odstraszyło intruzów. Dusjer też zaoferował swoją pomoc, często pomagając naszej jedynej uzdrowicielce lub samotnie przemierzając i badając wybrzeże. Czułem w kościach, że dzisiejsza noc coś przyniesie, dlatego postanowiłem sam udać się na dzisiejszy patrol.
– Co ci jest? – zapytała Isobel zmartwionym wzrokiem. Pomagała mi na spotkaniach, przede wszystkim uwodząc innych basiorów i wadery, po czym wyciągała od nich nowe, nieujawnione wiadomości, które rzucały nowe światło na naszą sytuację.
– Nic… po prostu… – Było tyle rzeczy, które mi doskwierały, że nie wiedziałem od czego zacząć. – Jestem zmęczony… – skwitowałem.
Isobel zmierzyła mnie z góry na dół swoim spojrzeniem. Po chwili prychnęła.
– Nie jesteś zmęczony. – Dramatyczna pauza, żeby mnie dobić. – Coś ukrywasz…
Teraz to ja wysłałem jej swoje spojrzenie. Isobel, pomimo że włada żywiołem dnia, często jest jeszcze chłodniejsza niż najzimniejsza zimowa noc. Znam jednak swoją siostrę.
– A co ja mogę ukrywać? – zapytałem. Ona natomiast patrzyła w dal, gdzie przed chwilą wielka gwiazda ukryła swe oblicze za górami.
– Każdy coś ukrywa… – skwitowała. – Teraz twoja kolej na patrol?
Przytaknąłem.
– Będę na północy – powiedziałem na pożegnanie i zeskoczyłem ze skarpy, po czym zacząłem biec w wyznaczonym przez siebie kierunku. Moja siostra odprowadziła mnie wzrokiem, modląc się w duchu do boga Fenrira, by ten miał mnie w swojej opiece.

Dziwnie się czułem, siedząc na drzewie, ale tam mam lepszy widok na okolicę. Niedaleko szumiał strumyk pod cienką warstwą lodu a zimny wiatr szarpał nagimi gałęziami. Zmieniłem barwę swojej sierści na ciemniejszą, chcąc pozostać niezauważony i rozpocząłem długie czuwanie przy północno-zachodniej granicy. Przez pewną chwilę myślałem, że zasnę, ale nagle usłyszałem trzask gałęzi, który postawił mnie na nogi. Niemal natychmiast znalazłam źródło dźwięku.
To tylko łania… – pomyślałem, pozwalając sobie na chwilę nieuwagi.
To był błąd.
Ktoś zaatakował od tyłu, rzucając się na mnie. Wyczułem jakiś ruch, jednak nim zdążyłem się odwrócić, wróg wisiał na moim grzbiecie. Straciłem równowagę i spadłem z wysokiej gałęzi, wraz z moim oprawcą. Szybko się otrząsneliśmy i zaczęliśmy się szamotać, gryząc lub będąc ugryziony. W pewnym momencie miałem małą przewagę, którą wykorzystałem i rzuciłem przeciwnikiem o pień starego drzewa.
– Kim jesteś?! – zagrzmiałem władczym tonem. Nieznajomy zastygł w bezruchu, pewnie analizując swoją sytuację, po czym wystrzelił przed siebie. Ruszyłem za nim w pościg. Mnie tak łatwo się nie pozbędziesz…
Biegł trwał dość krótko, ponieważ przeciwnik sam zapędził się w kozi róg – trafił do skalistej zatoczki otoczonej wysokimi skałami, które nie sposób było przejść, chyba, że ma się skrzydła… Nie widziałem aby ich miał, ale co do tego nie byłem pewien. Jak i również płci tego osobnika…
– Co tutaj robisz? Dlaczego mnie zaatakowałeś?! – zapytałem, głośno warcząc. – Jesteś jego szpiegiem czy zabójcą? – Podeszłem, zmniejszając dystans między nami. Czekałem na jego ruch.

Nieznajomy?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz