Wadera zgodziła się na przenocowanie basiora. Jednak nie doczekała się jego powrotu z jelenimi skórami, bo w końcu po prostu znużona zasnęła.
Wszędzie wokół słychać było rozchodzące się echem szepty.
Było ich tak wiele, że nie sposób było je zrozumieć. Każdy mówił coś innego i w innym tempie. Przemierzała czarną otaczająca nicość, podłoże po którym stąpała przypominało płytką wodę i stawiając po nim kroki wydawało taplające dźwięki, ale też było czarne jak smoła. W oddali widziała coś leżącego na ciemnym podłożu. Gdy zbliżyła się, by przyjrzeć się temu, przestraszyła się i odskoczyła. Było to ciało martwej wilczycy, leżało w kałuży własnej krwi, z jej boku wystawały zaostrzone kije, dziurawiące jej ciało. Nagle znikąd pojawiły się inne wilki i stwory zwane ludźmi, rozgorzała walka. Większość czworonożnych braci ginęła, nie mieli szans, ale walczyli do ostatku sił. Gdy tak się temu przyglądała, w pewnym momencie poczuła, że coś chwyta ją za łapę. To ta wilczyca, nagle ożyła. Popatrzyła w jej oczy i z żalem zapytała ,,Dlaczego nas nie ochroniłeś?’’.
Po wypowiedzeniu tych słów wszystko się rozmyło, zatopiło w czarnej wodzie. Obudziła się jak zwykle z krzykiem, rzucając we wszystkie strony.
– Yrsa! – zawołałem do czarno-białej wadery, szamotającej się we śnie. Leżała z zaciśniętymi powiekami, krzycząc niezrozumiałe dla mnie słowa. Podszedłem do niej, chcąc ocucić ją z tego koszmaru, lecz wtedy z jej łap wystrzeliła lodowa igła, która niebezpiecznie szybko zbliżyła się w kierunku mojego ciała, rosnąc w ogromny sopel na surowej skale. Tuż przed moim gardłem przezroczysty, lodowy szpikulec zatrzymał się a wilczyca się nieco uspokoiła, po czym zaczęła powoli otwierać oczy.
Wciąż jeszcze przez chwilę rzucała się przez sen i krzyczała, a gdy otworzyła oczy, były nieobecne, bez źrenic. Potrzebowała chwili by się uspokoić i zyskać świadomość. W końcu jej wzrok wrócił do normalności, nie był już pusty. Widok który zastała po przebudzeniu tylko bardziej ją zszokował, sople lodu od razu pękły i rozkruszyły się na proch.
- P-Przepraszam! - wydusiła, patrząc na basiora zmieszanym, przepraszającym wzrokiem, pochyliła uszy i skuliła się.
Gdy lód rozkruszył się, mogłem w końcu przełknąć ślinę. Odsunąłem się ostrożnie, nie chcąc, aby wadera nie zauważyła tego. Była lekko roztrzęsiona a jej wzrok błądził. Okiem zwykłego wilka wyglądała na opętaną, lecz ja nie czułem wobec niej takiego odczucia. Odnosiłem wrażenie, że teraz obawia się własnej mocy, zwłaszcza, że żywioł Lodu jest nieokiełznany i lekko kapryśny. Yrsa miała siłę zawładnąć nad nim, lecz, w takich momentach jak te, żywioł przejął kontrolę nad nią, najpewniej chcąc ją chronić.
– Wszystko w porządku? – zapytałem cicho i spokojnie, powoli zbliżając się w kierunku wadery. Jej ciało nadal lekko drżało. Spojrzała na mnie jak przerażony szczeniak na widok ludzi idących w jego stronę, niosąc żelazną broń, by go zgładzić.
– NIE ZBLIŻAJ SIĘ DO MNIE! – krzyknęła, po czym szybko wybiegła z mojej jaskini wprost przed siebie. Nie myśląc wiele, pobiegłem za nią.
Będąc nadal w szoku wybiegła z jaskini gdy tylko zaczął się zbliżać. Czuła się w winna, że znów nie zapanowała nad swoim żywiołem, tylko wziął nad nią kontrolę i do tego mogła zrobić komuś krzywdę. Było ciemno, na niebie nie było księżyca ani gwiazd. Biegła na oślep niewiele myśląc, czuła tylko zimną glebę pod jej łapami, ocierające się o wilgną trawę. Dopiero zatrzymał ją głęboki dół, do którego prawie wpadła ześlizgując się, ale szybko zaczęła wdrapywać się na górę.
Nastała noc, więc mogłem wznieść się w powietrze, szukając Yrsy. Martwiłem się o nią, zwłaszcza, że ostatnio dużo się działo w lesie, w którym zniknęła. Ostatnio nawiedziły go wiwerny, które wyrządziły sporo szkód - zabiły one żyjącą tam zwierzynę oraz zniszczyły teren. Na szczęście były to młode osobniki, które szybko odleciały. Wróciłem do rzeczywistości, kierując się na wschód. Leciałem nad koronami drzew, lecz nigdzie nie widziałem znajomej, smukłej sylwetki. Nagle coś zauważyłem i zniżyłem lot, lądując niedaleko dużego dołu, które wypaliły gady. Yrsa zdążyła już wygramolić się z tarapatów, lecz poczułem swego rodzaju ukłucie winy...
– Przepraszam... – powiedziałem na powitanie. Srebra wilczyca milczała, a ja cierpliwie czekałem. Chciałem, aby została w moim Klanie, ale siłą nie będę jej trzymać. Czułem coś do niej, lecz nie chciałem, aby okazało się to szczenięcym zauroczeniem a co gorsza - nieodwzajemniona.
Ryzyko upadku otrzeźwiło nieco jej umysł. Gdy ponownie wdrapała się na szczyt, starała się na nowo złapać równowagę. Nagle zauważyła jak z nieba, spomiędzy mroku szybuje do niej alfa.
- Przepraszasz? - Po chwili milczenia spytała i pochyliła łeb na bok w głębokim zdziwieniu. - Przecież to ja prawie zrobiłam Ci krzywdę. Cofnęła się, chciała zrobić parę kroków jednak szybko musiała zawrócić, ponieważ znów zaczęła tracić grunt pod łapami, nadal stojąc naprzeciw przepaści. Bała się kolejnej konfrontacji, że znów nie zapanuje nad sobą, a jej sen wciąż hulał jej w głowie, wciąż jeszcze słyszała te szepty.
Zastanawiałem się co zrobić z Yrsą. Z jednej strony chciałem, aby spędziła noc w mojej jaskini, a nie na zewnątrz, lecz z drugiej strony bardzo się bała, że ten... incydent się powtórzy.
– Co się stało? – zapytałem subtelnie, lecz wprost.
– Co? – zapytała wadera, lekko zbita z tropu.
– Wtedy, u mnie w jaskini... Śnił Ci się koszmar...?
Lodowa wilczyca chwilę myślała nad odpowiedzią. Wyraźnie biła się z myślami.
– Widziałam... wojnę... ludzi... i... i...
Nic nie mówiłem, pozwalając waderze samej mówić, lecz poczułem ucisk w sercu.
– ...i jakąś martwą waderę. Zadała mi pytanie...
Ucisk zmienił się w tysiące maleńkich igieł, sprawiając, że moje serce o mało nie zamarło.
– Mówiła coś?
– Tak... Zapytała dlaczego nas nie ochroniłeś?
Nie chciałem zamykać oczu, aby nie przywołać widoku martwego ciała Iossy. Wziąłem głęboki wdech.
– Widzisz linie czasu?
Chwila trwała wieczność a jego pustkę wypełniała głucha cisza.
– Tak.
Myślałem co odpowiedzieć. Yrsa unikała mojego spojrzenia, najpewniej zawstydzona swoim darem widzenia. Przydałby mi się ktoś taki... Lecz odłożyłem swoje przemyślenia na temat przyszłości, biorąc kolejny, głębszy wdech, szykując się na coś, co wymaga dużej odwagi... Mam nadzieję, że nie odwróci się ode mnie...
– To była moja najmłodsza siostra...
Yrsa? Teraz Twój ruch, Akos się niecierpliwi xd
Brak komentarzy
Prześlij komentarz