Patrzyłem z góry na czerwono–białą waderę. Nie ufałem jej, ale trzeba przyznać, że ma cięty język. Chodziła z gracją w niewielkiej, czystej sadzawce, cały czas obserwując moje ruchy. Była czujna oraz bardzo nieufna, cały czas analizując każdy mój oddech czy ruch. Przypomniała mi pewną wilczycę, która należy do mojego klanu. Lekko się uśmiechnąłem pod nosem. Miałem nadzieję, że umknie to czujnej uwadze wadery, która nadal była zanurzona po szyje w wodzie.
– Czemu się śmiejesz? – zapytała, wpatrując się we mnie. Jej ogon delikatnie sunął tuż pod powierzchnią wody, o czym świadczyły subtelne ruchy jeziora.
– Nie śmieje, a uśmiecham – sprostowałem. – Przypominasz mi kogoś…
– Kogo? – zapytała, nieco zaciekawiona.
– Może ją spotkasz… – odparłem tajemniczo. Spojrzałem na niebo. Niedługo nastanie dzień i warte przejmie moja siostra. Przymknąłem lekko oczy i skontaktowałem się z siostrą, szybko streszczając jej przebieg dzisiejszej nocy. Isobel jak zwykle wykorzystała moment na dogryzienie mi, używając moment, gdy zaatakowała mnie ta wilczyca i…
Otworzyłem oczy, zrywając połączenie z Iso i natychmiast zauważyłem zniknięcie przybysza.
Zakląłem pod nosem, po czym zacząłem poszukiwać jakichkolwiek śladów. Jest! Znalazłem zapach obcego wilka kilka metrów ode mnie. Trop prowadził mnie w stronę lasu i tam więc się udałem. Gęsty leśny busz nie pomagał mi w odnalezieniu nieznajomej, a jej wręcz przeciwnie – mogła ukryć się dosłownie wszędzie. Usłyszałem nagle jakiś szelest po swojej prawej. Położyłem uszy i przylęgłem do ziemi, skradając się do potencjalnego celu. Szelest powtórzył się, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że to dobry moment na atak. Rzuciłem się na krzak, lecz zamiast poszukiwanej wadery znalazłam dużego, szarego zająca, który szybko czmychnął pomiędzy moimi nogami.
Usłyszałem znajomy chichot i już wiedziałem, że moja siostra będzie miała ze mnie ubaw przez najbliższe kilka dni. Burknąłem powitanie do Isobel, która nadal miała ze mnie ubaw.
– Jakbym nie zobaczyła na własne oczy, to bym nie uwierzyła… – pisnęła Iso między atakami śmiechu. Zauważyłem nawet, że uroniła łezkę.
– Miło, że poprawiłem ci humor na dzień dobry – odparłem nieco oschle. Byłem zły na siebie, że dałem się zrobić jak naiwny szczeniak, oraz na siostrę, która zamiast pomóc mi szukać tej czerwono–białej wadery, stała na środku lasu i głośno się śmiała, dając jej znać gdzie się znajdujemy.
– Nawet nie wiesz jak bardzo… – Na szczęście atak śmiechu powoli mijał i przeszła do konkretów. – Ty weź dolną partie lasu, ja będę jej szukać z powietrza.
Kiwnąłem głową. Jako że już nastał wschód słońca, teraz moja siostra posiadała zdolność do lewitacji, podczas gdy ja musiałem chodzić twardo po ziemi dopóki nie nastanie noc. Iso wzbiła się w powietrze a ja zacząłem węszyć za intruzem. Z jednej strony wydawało się, że mówi prawdę, iż nie jest szpiegiem, lecz nie mogłem jej zaufać. Muszę bronić swoje wilki… – pomyślałem, na nowo łapiąc jej woń.
Wtedy stało się coś niespodziewanego…
Scar? Podpalisz las, ujawnisz się czy znalazłaś dar dla Akosa? :3
Brak komentarzy
Prześlij komentarz